Katarzyna Pinkosz, Wprost: Wciąż czekamy na to, żeby w Polsce powstawały innowacyjne nowe leki, zaprojektowane przez polskich naukowców. Czy Polpharma Biologics wytworzy takie leki? Już dwa opracowane przez firmę leki biopodobne są na rynku.

Adriana Kiędzierska-Mencfeld: W Polpharma Biologics zajmujemy się opracowywaniem i produkcją leków biopodobnych. Nie opracowujemy jednak leków innowacyjnych, czyli oryginalnych biologicznych. Być może w przyszłości ta strategia się zmieni. Jednak teraz to leki biopodobne są naszym priorytetem. W ten sposób chcemy zwiększać dostępność terapii biologicznych dla pacjentów. Rozwojem innowacyjnych leków biologicznych zajmuje się inna spółka z naszej grupy właścicielskiej – JJP Biologics.

Zarówno leki oryginalne, jak i generyczne czy biopodobne są potrzebne pacjentom. Najpierw jednak wyjaśnijmy, co to znaczy lek biologiczny, czym różni się od „chemicznego” i co to jest lek biopodobny?

Najczęstszym rodzajem leków, które są podawane pacjentom, są obecnie leki tradycyjne, czyli chemiczne. Inaczej niż leki biologiczne, mają prostszą strukturę chemiczną, przewidywalne właściwości farmakokinetyczne i farmakodynamiczne. Co więcej, są stabilne, stosunkowo niedrogie i łatwo dostępne. Leki biologiczne działają z dużą precyzją. Powstają w żywych komórkach, które hoduje się w laboratorium. Podobnie, jak terapie genowe czy komórkowe, zalicza się je do leków przyszłości, które zrewolucjonizują medycynę, bo dają nadzieję na wyleczenie lub zahamowanie nieuleczalnych dotąd chorób.

Jednym z rodzajów leków biologicznych są przeciwciała monoklonalne, które umożliwiają przeprowadzenie precyzyjnych terapii niektórych chorób przewlekłych. W Polpharma Biologics zajmujemy się lekami biopodobnymi. One również są lekami biologicznymi. Leki biopodobne to leki biologiczne. Różnica w nazewnictwie to kwestia rynkowa, która pozwala zrozumieć, który lek był dostępny jako pierwszy. Dlatego powszechnie przyjęło się, że na lek oryginalny biologiczny mówi się po prostu lek biologiczny, a na kolejne leki biologiczne powstałe w oparciu o tę samą substancję aktywną przeznaczone do leczenia tego samego schorzenia nazywa się lekami biopodobnymi.

Czyli z punktu widzenia pacjenta, nie mniej niż wytworzenie leku biologicznego, ważne jest wytworzenie leku biopodobnego, bo po prostu więcej osób ma szansę na leczenie?

Potrzebujemy zarówno leków biopodobnych, jak i innowacyjnych. Leki biopodobne to nadzieja dla nas wszystkich, że nowoczesne leki będą bardziej dostępne. Są one zdecydowanie tańsze i tak skuteczne jak leki referencyjne (nazywane innowacyjnymi). Pacjenci często nie mają dostępu do terapii ze względu na jej wysokie koszty. Leki biopdoobne obniżają tę bariere cenową. Leków innowacyjnych natomiast potrzebujemy, choćby po to, aby zwiększać skuteczność leczenia, również chorób, które są dzisiaj niewyleczalne.

Dobrze, a skąd wybór, że chcemy opracowywać i wytwarzać tę a nie inną cząsteczkę? Jak rodzi się koncepcja, że akurat ten lek warto wytworzyć?

Cały proces wyboru cząsteczki jest bardzo skomplikowany i obejmuje szereg zmiennych Jedną z nich jest to jakie choroby lub grupy chorób chcemy objąć wyborem, ale również dopasowanie do technologii, którą opracowaliśmy. Jest kilka sposobów wytwarzania leków biologicznych. Można je m.in. produkować w komórkach bakteryjnych lub w komórkach ssaczych. My korzystamy z obu opcji. Dzięki metodom inżynierii genetycznej komórki te można zmienić tak, aby produkowały duże ilości konkretnego produktu. W naszym przypadku są to przeciwciała monoklonalne lub ich fragmenty. Możemy więc korzystać ze sposobów, które bazują na naszej technologii, którą już dysponujemy lub takiej, którą będzie trzeba tylko nieznacznie zmodyfikować. Muszę też dodać, że czas rozwoju i produkcji leku biopodobnego to 10-12 lat. Decyzja musi być więc dobrze przemyślana.

Wybór jest więc bardzo ważny?

Tak, część mniejszych firm po takim niezbyt trafionym wyborze może nawet zniknąć z rynku.

Wiele leków biologicznych jest wykorzystywanych w chorobach onkologicznych. Zainteresowanie firm tymi cząsteczkami jest dużo większe. Nasze dotychczasowe zainteresowanie było skierowane na choroby autoimmunologiczne, które również są dużym wyzwaniem cywilizacyjnym. Jedną z takich chorób jest stwardnienie rozsiane.

Dlaczego aż 10-12 lat trwa rozwój leku biopodobnego, skoro – można powiedzieć – mamy już pewien wzór (lek referencyjny), który wystarczy odtworzyć?

Wybierając produkt, wiemy jaka cząsteczka (tzw. substancja aktywna) tworzy lek oryginalny (tzw. referencyjny). W kolejnych etapach musimy przeprowadzić analizę, jakie komórki mogą ten lek produkować. Wybór nie jest łatwy. Musimy znaleźć takie, które wytwarzają duże ilości substancji aktywnej, jak najbardziej podobnej do pierwowzoru (leku referencyjnego). Patrzymy, jak zmienia się specyfikacja produktu na rynku, żeby ustalić zakres zmienności produktu. Wybór linii komórkowej jest kluczowy, a następnie procesy wyboru konkretnej komórki, tzw. klonu.

Następnie sprawdzamy warunki, w jakich komórka jest hodowana. Ważny jest też wybór medium komórkowego, które dostarcza komórkom niezbędnych składników odżywczych. Potocznie możemy powiedzieć, że jest to “pokarm” dla komórek. On determinuje nie tylko wzrost komórki, ale też mechanizmy w niej uruchamiane. To skomplikowany, długotrwały i ważny proces. Potem musimy ustalić temperaturę, czas hodowli, pH, natlenienie – wiele czynników jest tu istotnych.

Równolegle są rozwijane metody analityczne (np. określenie stężenia lub aktywności). Jest ich powyżej czterdziestu. Pozwalają one coraz lepiej charakteryzować (opisać i określić) cechy cząsteczki i upewniać się, że faktycznie jest ona biopodobna. Kolejnym procesem jest jej oczyszczanie. Kończymy ten proces, mając substancję czynną. Bardzo ważnym etapem jest też rozwój formulacji, czyli tego roztworu, w którym produkt jest stabilny i można podać go pacjentowi. Mogą to być np. napełnione strzykawki z igłami, fiolki z lekiem bądź proszek do przygotowania roztworu. Opatentowanie formulacji często prowadzone jest równolegle z opatentowaniem cząsteczki. To jest etap, w którym możemy różnić się od leku oryginalnego – tak dobrać formulację, by na przykład lek biopodobny był bardziej stabilny niż oryginalny.

W przypadku leków biologicznych nie jesteśmy w stanie w ciągu jednego dnia wytworzyć kilku serii leków. Ten czas jest wydłużony ze względu na to, że potrzebujemy więcej czasu na wzrost komórek, aby były w stanie wyprodukować odpowiednią ilość produktu. Tylko do pewnego momentu możemy przyspieszać produkcję leku, potem trzeba czekać, aż dokonają się podziały komórkowe. Skomplikowanie procesu wytwarzania i czas tego procesu też powoduje, że koszty leków biopodobnych są wyższe niż chemicznych.

Nad tym wszystkim pracują naukowcy?

Tak. Trzeba dokładnie zaprojektować gen, odpowiednio dobrać linie komórkowe, zmodyfikować je, wytypować komórki z puli tych, które wytwarzają ten lek. To wszystko brzmi bardzo prosto, jednak w praktyce czas od opracowania cząsteczki po otrzymanie zgody na dystrybucję przez najważniejsze międzynarodowe agencje regulacyjne, to około 10-12 lat. Na każdym z tych etapów pracują naukowcy, inżynierowie i kadra specjalistów.

Dlaczego lek biopodobny nie może mieć lepszego działania niż lek oryginalny?

Jeśli byłby to lek o lepszym działaniu, nie byłby biopodobny. To byłby po prostu nowy lek. Naszym celem jest zwiększenie dostępności do leczenia najbardziej potrzebującym pacjentom. W przypadku leków biopodobnych proces badań klinicznych jest krótszy, bo działanie leku jest już dobrze znane. Można powiedzieć, że lek oryginalny przeciera szlaki w tym zakresie i nie ma potrzeby przechodzić przez drugi etap badań klinicznych. Wymagany jest tylko pierwszy i trzeci. To zdecydowanie skraca czas i obniża koszty a tym samym więcej pacjentów ma szansę na ten lek.

Ustaliliśmy, że proces powstania leku biologicznego jest skomplikowany. Stąd cena wyższa niż w przypadku leków chemicznych. Ratunkiem w tym zakresie są leki biopodobne. Wciąż jednak pokutuje pewna obawa, szczególnie wśród pacjentów otrzymujących oryginalne leki biologiczne, związana z przejściem na leki biopodobne. Czy jest powód do takich obaw?

Przepisy, od których zależy to, czy lek zostanie dopuszczony do sprzedaży, są niezwykle restrykcyjne. Cząsteczka aktywna leku biopodobnego musi być opisana dużo bardziej precyzyjnie i dużo bardziej scharakteryzowana niż cząsteczka leku oryginalnego. Zanim w ogóle przejdziemy do badań klinicznych, musimy udowodnić, że nasza cząsteczka faktycznie jest podobna do leku oryginalnego, a zmienność pomiędzy partiami minimalna.

Instytucje regulacyjne stawiają dużo wyższe wymagania w stosunku do leków biopodobnych, gdyż dużo więcej już wiadomo na przykład o działaniach niepożądanych leku oryginalnego. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że leki biopodobne są dużo bezpieczniejsze, bo ich zmienność jest dużo mniejsza.

Czyli – jednak w pewnym zakresie leki biopodobne mogą być nieco lepsze?

W zakresie działania, nie. Jednak w zakresie zmienności pomiędzy partiami, tak.

Dwie cząsteczki Polpharma Biologics już są wytwarzane. Będą kolejne?

W ubiegłym roku uzyskaliśmy zgodę na dystrybucję Europejskiej Agencji Leków (EMA) i Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) naszego pierwszego leku biopodobnego od postaw opracowanego i wyprodukowanego laboratoriach w Polsce – w Polpharma Biologics. Chodzi o biopodobny natalizumab stosowany w leczeniu stwardnienia rozsianego. Z kolei dwa lata temu te same instytucje wydały zgodę na dystrybucję dla biopodobnego ranibizumabu, stosowanego w terapii wysiękowej postaci zwyrodnienia plamki żółtej związanej z wiekiem.

Intensywnie pracujemy nad kolejnymi lekami biopodobnymi. Są na różnym etapie rozwoju. Najbardziej zaawansowane prace trwają nad biopodobnym vedolizumabem, który stosowany jest w leczeniu nieswoistych stanów zapalnych jelit, np. w chorobie Leśniowskiego-Crohna. Jest już po pierwszej fazie badań klinicznych.

Te osiągnięcia nie byłyby możliwe, gdyby nie znakomity zespół, który tworzymy w Polpharma Biologics. To zasługa polskich i zagranicznych naukowców. Wspólnie gromadzimy wiedzę i rozwijamy krajowy sektor biotechnologiczny. Dzisiaj możemy pochwalić się świetnym zespołem, wykwalifikowaną kadrą naukowców i osiągnięciami na globalnym rynku. Wszystko zbudowaliśmy od podstaw.

Adriana Kiędzierska-Mencfeld jest dyrektorem Polpharma Biologics w Warszawie-Duchnicach, członkiem zarządu Polpharma Biologics SA

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.