Były wiceminister sprawiedliwości, ktory otrzymał azyl na Węgrzech, powiedział w czwartek, że „zrzekł się statusu posła zawodowego”, więc „nie będzie pobierał wynagrodzenia” z tytułu pełnienia tej funkcji.

– Muszę zawieść to całe beznadziejne towarzystwo z prezydium Sejmu, pod wodzą miłościwie nam panującego klauna z TVN-owskich produkcji – stwierdził, mając na myśli marszałka Szymona Hołownię, lidera Polski 2050.

Romanowski o azylu: Przygotowanie 40-stronicowego dokumentu trochę czasu zajęło

Polityk Prawa i Sprawiedliwości, który przebywa w centrum Budapesztu, gdzie wynajmuje dwupokojowe mieszkanie – jak zdradził w rozmowie z „Super Expressem”, płaci za nie ok. cztery tysiące złotych miesięcznie – jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania. Oprócz ENA, w Polsce wydano za nim także list gończy. Stało się tak, ponieważ w grudniu sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Taki ruch wymiaru sprawiedliwości ma związek z trwającym śledztwem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Na Romanowskim ciąży 11 zarzutów w związku z nieprawidłowościami przy przydzielaniu państwowych dotacji.

W połowie grudnia mecenas Bartosz Lewandowski – obrońca byłego wiceministra – poinformował na platformie X, że jego mocodawca otrzymał ochronę międzynarodową na Węgrzech. W wywiadzie dla Telewizji wPolsce24 Romanowski powiedział, że na początku decyzja o opuszczeniu granic Polski „nie była w pełni ukształtowana”. – Kiedy składałem wniosek azylowy, na przełomie października i listopada, (…) już poważniej (…) przygotowywałem i składem ten dokument, który trzeba było przekazać osobiście w Budapeszcie – zaznaczył.

– Przygotowanie 40-stronicowego dokumentu podpartego dziesiątkami załączników w języku angielskim trochę czasu zajęło. Ostateczna decyzja była w ostatnich dniach przed wyjazdem, bo rzeczywiście była ona trudna – stwierdził.

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.