
Dojazd, karnet, lekcja z instruktorem i coś do jedzenia. To już wydatek rzędu kilkuset złotych. A przecież będąc na stoku trzeba jeszcze mieć sprzęt: narty, buty, kijki, kask, gogle, kurtkę i spodnie narciarskie.
Szczyrk. Miejscowy ksiądz urządził zbiórkę nart
„Nie jest to tanie. Cały sprzęt narciarski dla osoby dorosłej to koszt w granicach 3-4 tys. zł” – przyznaje jeden z narciarzy w Szczyrku.
Proboszcz lokalnej parafii ewangelickiej dobrze zna aktualne ceny karnetów i sprzętu narciarskiego. Jego zdaniem każdy powinien mieć szansę na zimowe szaleństwo, więc postanowił wyjść temu naprzeciw. Narty rozdaje za darmo.
„Żeby od nas dostać narty, trzeba do nas tylko przyjechać albo zadzwonić. Wcześniej zadzwonić i umówić się. To jest bardzo ważne” – mówi ks. Jan Byrt, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Szczyrku. „Od tego jest parafia, żeby służyła” – dodaje.
W sezonie zimowym teren przy kościele wygląda trochę jak komis lub serwis sprzętu narciarskiego. Ale to wszystko dary, które ksiądz otrzymuje od obcych ludzi z różnych rejonów Polski.
Jedna z osób mieszkających w okolicy, która lubi jeździć na nartach, miała w domu kilkanaście par. „Stwierdziła, że nie będą jej potrzebne, bo dzieci już wyrosły, młodzież wyrosła” – relacjonuje ks. Byrt. Narty do Szczyrku docierały też m.in. z Poznania.
Pastor przekazuje narty najczęściej dzieciom z rodzin wielodzietnych, niezależnie od poglądów czy wyznania. „Staramy się ofiarować tym, których nie stać na to, bo chcielibyśmy ich zarazić bakcylem, żeby zaczęli jeździć na nartach” – mówi ks. Jan Byrt.
Akcja dzielenia się nartami potrwa do końca lutego. Darczyńcy, którzy chcą zachować anonimowość, mogą zostawić narty zaraz przy wjeździe na parafię w Szczyrku.













