Na antenie Polsat News Jacek Sasin odniósł się do informacji, jaka pojawiła się w poniedziałek – niepokojące sygnały świadczyły o tym, że w polską przestrzeń powietrzną znad Ukrainy wleciał niezidentyfikowany dotąd oficjalnie obiekt. W tej sprawie pilny komunikat wydało wojsko, ale w ciągu dnia wątpliwości się mnożyły. Polityk miał zastrzeżenia do sposobu komunikacji i ilości przekazanych informacji.

– Premier i minister obrony narodowej schowali głowy w piasek. To wszystko jest totalnie niepoważne. Ale pokazuje też, jak działa ten rząd – mówił Jacek Sasin.

Poseł zaznaczył, że chciałby, „jak miliony Polaków, dowiedzieć się, co się stało”. – Niestety, nie mamy szans. Minister obrony narodowej milczy w tej sprawie. Wystawił swojego zastępcę, który też nic nie powiedział. Polacy mogą czuć się zaniepokojeni – skwitował Sasin. – Nie wiem, czy ten dron spadł, czy dalej lata. Chciałbym komunikatu w tej sprawie – dodał. Jego zdaniem obywatele potrzebują prostego komunikatu mówiącego o tym, czy jesteśmy bezpieczni, czy nie.

Obiekt nad Polską. Nieoficjalne doniesienia

Przypomnijmy, że polskie wojsko było gotowe do zestrzelenia obiektu, jaki wleciał rano do Polski. Nie udało się jednak w stu procentach potwierdzić, co to była za jednostka i do kogo należała. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że najpewniej był to rosyjski dron kamikadze Shahed. Trwają jego poszukiwania.

Wyznaczono obszar, na który bezzałogowiec mógł spaść. Szukają go patrole, użyto śmigłowca. Jak jednak zaznaczył podpułkownik Jacek Goryszewski w wypowiedzi dla RMF FM, „równie dobrze obiekt mógł zawrócić na teren Ukrainy”.

Choć polskie systemy monitoringu przestrzeni powietrznej śledziły bezzałogowiec, nie udało się go zidentyfikować ze względu na warunki pogodowe.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.