Choć bawełnę kojarzy się przede wszystkim z branżą tekstylną, bywa również – na równi z ropą naftową – nazywana paliwem wojny. To m.in. z bawełny wytwarza się bowiem nitrocelulozę (nazywaną nierzadko bawełną strzelniczą), która jest głównym składnikiem prochu bezdymnego.

Bawełnę „prochową” posadzono na polach w dwóch lokalizacjach w obwodzie odeskim. Mowa o eksperymentalnych zbiorach, które zorganizowano w kilku punktach, każdym o wielkości czterech hektarów. Według „Ekonomicznej Prawdy” na tych terenach wiosną wysiano 5 importowanych odmian.

Ministerstwo Polityki Agrarnej Ukrainy otrzymało już pośrednie wyniki eksperymentu: na roślinach utworzyły się pierwsze torebki nasienne, które zaczęły pękać, ukazując charakterystyczny biały puch. Oznacza to, że roślina ta może dojrzewać w klimacie ukraińskim.

Uprawa ma być zbierana w kilku etapach. Chodzi o to, aby przenieść rośliny w różnych fazach wzrostu do laboratoriów resortów obrony i przemysłu strategicznego, celem przeprowadzenia badań

Wojna w Ukrainie. Kijów rozpoczyna badania nad bawełną „prochową”

Badania mają określić, czy wyhodowane w Ukrainie włókno nadaje się do produkcji prochu strzelniczego dla artylerii dalekiego zasięgu. Takie włókno powinno mieć długość do 0,15 mm.

Według ukraińskich mediów obecna uprawa bawełny jest eksperymentem ekologicznym, a nie projektem przemysłowym. Ze wstępnych szacunków Ministerstwa Polityki Agrarnej wynika, że teoretycznie w Ukrainie można by zasiać 10 tys. hektarów bawełny.

Na tym etapie jest jednak zbyt wcześnie, by mówić o przemysłowej produkcji bawełny w Ukrainie. Wciąż nie wiadomo bowiem, czy odmiany tych roślin zakorzenią się w innych regionach kraju. Ponadto bieżący rok obfitował w rekordowe upały, co bynajmniej nie gwarantuje udanych zbiorów w kolejnych latach.

Bawełna „prochowa” w Ukrainie. Rynek dominuje jedno państwo

Ponadto, jeśli nawet uda się wyhodować znaczne ilości bawełny, to produkcja prochu artyleryjskiego będzie wymagała opracowania dużego łańcucha technologicznego, wartego setki milionów dolarów

Jak podaje serwis Militarnyj, europejscy producenci amunicji są w większości uzależnieni od dostaw prochu strzelniczego z chińskiej bawełny. Według Światowego Centrum Handlu to Chiny odpowiadają za produkcję niemal połowy bawełny sprzedawanej na świecie. Największymi importerami tego surowca są z kolei Niemcy, Szwecja oraz Belgia – czyli unijni liderzy w produkcji amunicji.

Źródło: Ekonomiczna Prawda, Militarnyj

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.