Na łamach niemieckiego dziennika „Die Welt” opublikowany został obszerny artykuł poświęcony tematowi nieprzerwanego wysuwania żądań przez stronę polską w sprawie reparacji za straty wojenne. „Po tym, jak PiS został odsunięty od władzy, Berlin miał nadzieję na zakończenie żądań reparacji za straty wojenne. Jednak obecny rząd, choć mniej awanturniczy, również obstaje przy swoim” – czytamy.

Do niemieckiej prasy wraca temat reparacji

Dziennik przypomina m.in. wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, który jasno powiedział, że choć Niemcy wielokrotnie prosili o wybaczenie, Polsce należy się zadośćuczynienie. Przywoływane są także słowa premiera Donalda Tuska, że „nie ma takiej sumy pieniędzy, która by zrównoważyła to wszystko, co stało się w czasie II wojny światowej”.

W tekście pojawia się teza, że po przejęciu władzy przez Donalda Tuska niemieccy dyplomaci i politycy założyli, że „irytujące żądania reparacyjne ze strony Warszawy” przestaną już być „obciążeniem dla stosunków polsko-niemieckich”. „W końcu Tusk był postrzegany jako przyjazny Niemcom. Staje się jednak coraz bardziej oczywiste, że niektórzy Niemcy się łudzili, a Tusk bynajmniej nie zamyka tej kwestii” – ocenia Phillip Fritz, autor tekstu i korespondent warszawski „Die Welt”.

„Tusk to inny kaliber”

Dziennikarz zauważa, że choć premier nie powołuje się na wyliczenia poprzedniej władzy i wspomina jedynie o „jakiejś formie rekompensaty”, te stały się już odniesieniem. Dodaje również, że choć dwa obozy – Koalicja Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość – są ze sobą na tyle pokłócone, że upamiętniają wybuch II wojny światowej oddzielnie, w jednej kwestii są zgodne: „Niemcy powinni zapłacić”.

Zdaniem Phillipa Fritza wcześniejsze działania Angeli Merkel i Olaf Scholza mające na celu próbę wyciszenia tematu były łatwiejsze, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość nie było przez nich postrzegane jako partner, a co więcej nie miało sojuszników w tej sprawie na arenie międzynarodowej. „Tusk to inny kaliber” – ocenia.

Czas gra na niekorzyść Niemiec

W tekście pojawia się także temat negocjowanych obecnie wypłat dla ocalałych z obozów koncentracyjnych, gett i byłych robotników przymusowych. Nie tak dawno temu Olaf Scholz miał zaproponować na poczet tego kwotę 200 mln euro, co zostało przez polską stronę odrzucone.

Dziennikarz zauważa, że ze względu na wiek, zostało na tę sprawę coraz mniej czasu. „Każdy tydzień bez ogłoszenia porozumienia szkodzi reputacji Niemiec w Polsce – co brzmi dziwnie, ponieważ Polacy i Niemcy są bliżej porozumienia niż kiedykolwiek” – ocenia.

Zdaniem dziennikarza potencjalnym rozwiązaniem kwestii mogłoby być dofinansowanie przez Niemcy wydatków Polski na obronność.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.