„Od 2015 r. mamy w Polsce zalegające 35 tys. ton odpadów, oficjalnie zidentyfikowane jako odpady, które przybyły do nas z zagranicy” – powiedziała we wtorek minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Odpady z Niemiec nadal trują polskie środowisko

Nielegalne odpady z Niemiec wykryto w siedmiu lokalizacjach:

  • Tuplice,

  • Stary Jawor,

  • Sobolew,

  • Gliwice,

  • Sarbia,

  • Bzowo,

  • Babin.

Spór polsko-niemiecki rozpoczął się jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ówczesna minister klimatu – Anna Moskwa – prowadziła negocjacje z Niemcami w sprawie usunięcia odpadów, ale te nie przyniosły skutku. Strona niemiecka argumentowała, że nie leży to w kompetencjach rządu federalnego, ale władz poszczególnych krajów związkowych.

W miejscowości Tuplice od 2013 do 2015 r. deponowano odpady z niemieckiej huty. Szacowano, że może być to nawet 40 tys. ton. Wydane pozwolenie zakładało, że żużle zostaną przetworzone i posłużą jako kruszywo do budowy dróg. Tak się jednak nie stało

Pierwsze niemieckie odpady mają wyjechać z Polski

Tuplice w woj. lubuskim to pierwsza z siedmiu spornych lokalizacji, skąd nielegalne odpady z Niemiec zostaną usunięte na koszt naszego sąsiada. Wysypisko ujawniono podczas kontroli przeprowadzonej przez inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze w 2015 r. Na miejscu zalegają żużle pocynkowe.

Odpady, które trafiły do Tuplic, pochodzą z huty cynku Chemnitz w południowo-wschodnich Niemczech. Transporty przyjeżdżały do polskiej miejscowości od 2013 do 2015 r., gdzie, za pozwoleniem władz lokalnych, deponowano żużle. Odpady miały jednak zostać przetworzone i użyte jako kruszywo do budowy dróg. Tak się jednak nie stało.

Badania wykazały w odpadach obecność arsenu i ołowiu oraz śladowe ilości niklu czy rtęci – podała „Gazeta Lubuska”. Zdeponowano je w pobliżu parku krajobrazowego wpisanego na listę UNESCO i Natura 2000. Początkowe szacunki mówiły, że na miejscu zalega 40 tys. ton żużli. Wyliczono, że potrzeba pół roku i 200 ciężarówek, aby wróciły z powrotem do Niemiec. Koszty tej operacji miały wynieść ok. 3,5 mln zł.

Nowy rząd wrócił do negocjacji, których zaniechało Prawo i Sprawiedliwość. „Wspólnie z wiceminister Anitą Sowińską postanowiłyśmy wrócić na drogę dialogu i prawie od trzech miesięcy prowadzimy na różnych szczeblach rozmowy, żeby ten problem skutecznie rozwiązać z pominięciem drogi sądowej” – powiedziała Paulina Hennig-Kloska.

„Osiągnęliśmy sukces, bo największa część tych odpadów – 20 tys. ton, które zalegają w miejscowości Tuplice – jeszcze w tym roku opuści granice Polski” – zapewniła minister. Strona niemiecka przedstawiła harmonogram, z którego wynika, że odbiór odpadów ma się skończyć najpóźniej 31 października 2024 r.

„Bardzo cieszę się z sukcesu, jaki osiągnęliśmy w rozmowach z rządem Niemiec. To pokazuje, że dialog i międzysąsiedzka współpraca może rozwiązywać spory” – podsumowuje wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska.

Polacy wyrzucają opony do lasu. To groźne odpadyPolsat News

INTERIA.PL

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.