Pozwani w procesie byli resort sprawiedliwości oraz Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury. Sędzia Mariusz Solka w uzasadnieniu decyzji z 4 lipca uznał m.in., że powództwo było bezzasadne i „podlegało oddaleniu w całości”. 

Zobacz wideo Kaczyński o Tusku: Parobek szkolony w Niemczech

Warszawa. Sąd zdecydował: Małgorzata Manowska nie otrzyma dodatkowego wynagrodzenia

W uzasadnieniu decyzji sąd uznał, że pozwani nie są zobowiązani do wypłaty dodatku funkcyjnego dla Manowskiej z tytułu sprawowania przez nią funkcji dyrektorki Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP), podczas delegacji z Sądu Najwyższego.

Według sędziego przepisy, na które powołała się Manowska, zawierają jedynie informacje na temat powołania na stanowisko dyrektora KSSiP przez ministra, jednak nie wskazują na warunki zatrudnienia. Zdaniem sądu pozwani nie byli też pracodawcami Manowskiej.

– Pozwani nie posiadają legitymacji biernej związanej ze stosunkiem służbowym sędziego delegowanego do pełnienia funkcji dyrektora KSSiP – uznał sędzia, cytowany przez „Rzeczpospolitą”. Pracodawcą sędziego SN jest zatem SN i to on powinien odpowiadać za dodatki sędziów.

Przypomnijmy, Małgorzata Manowska musi zmierzyć się teraz również z zarzutami rzecznika dyscyplinarnego Sądu Najwyższego, który wcześniej postawił pierwszej prezesce SN zarzut obrazy przepisów prawa i naruszenia godności sędziego, o czym pisaliśmy w Gazeta.pl w artykule „Małgorzata Manowska ma kłopoty. Pierwsza prezeska SN z zarzutami dyscyplinarnymi”.

Małgorzata Manowska wniosła sprawę do sądu. O co chodzi?

W 2016 roku Małgorzata Manowska została powołana przez Zbigniewa Ziobrę na stanowisko dyrektorki Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Była nią do maja 2020 roku. Otrzymywała wówczas dodatki funkcyjne i specjalne. Z kolei w 2018 roku Manowska została sędzią Sądu Najwyższego, wówczas została dyrektorką KSSiP jako sędzia SN. Sprzeciwiła się temu wtedy ówczesna pierwsza prezeska SN Małgorzata Gersdorf, która uznała, że jako sędzia SN Manowska nie powinna był dyrektorką KSSiP. Kolegium SN zwróciło się też w tej sprawie do rzecznika dyscyplinarnego Sądu Najwyższego o wszczęcie postępowania. Ten odmówił, tłumacząc to niską szkodliwością społeczną.

„Zarówno prezes Gersdorf jak i ówczesny prezes Izby Cywilnej twierdzili, że przepisy ustawy o SN nie zezwalają ministrowi sprawiedliwości na delegowanie sędziów tego sądu, zatem sporna delegacja nie wywołała skutków służbowych. W konsekwencji Manowska nadal kierowała krakowską szkołą, nie dostając jednak z SN żadnego dodatkowego wynagrodzenia za pełnienie tej funkcji” – podała „Rzeczpospolita”.

Manowska postanowiła walczyć o te wspomniane dodatki pod koniec 2021 roku. Wniosła wówczas pozew przeciwko Skarbowi Państwa, który reprezentował minister sprawiedliwości i SN, a także KSSiP. Domagała się w nim zapłaty zapłaty 329 tys. zł z odsetkami, czyli prawie 400 tys. zł.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.