Kolejne koła wokół dywanu i stołu zataczał Andrzej Duda, czekając na spotkanie z Donaldem Trumpem zorganizowane na konferencji konserwatystów nieopodal Waszyngtonu. Przez ponad godzinę taki obrazek śledzili widzowie TV Republika, co – delikatnie mówiąc – nie spotkało się z zachwytem w Pałacu Prezydenckim. Autorzy „Politycznego WF-u” zastanawiają się, dlaczego nikt ze współpracowników głowy państwa, którzy zostali w Warszawie, nie powiadomił członków delegacji, że są na żywo w telewizji.

Jak z kilku niezależnych źródeł usłyszał Marcin Fijołek, „absolutnie nie wyszła” ta transmisja z pomieszczenia, który szef gabinetu polskiego prezydenta Marcin Mastalerek nazwał „VIP roomem”, choć w rzeczywistości był to rodzaj poczekalni. – Pytałem, czy prezydent w ogóle wiedział, że jest transmitowany. Nie wiedział. To jest coś takiego, że – gdybym miał jeszcze włosy na głowie – to chciałbym sobie wyrwać ich resztki – ocenił w nowym odcinku podcastu commentary.

„Polityczny WF” – nowy odcinek w każdy piątek w serwisie Interia Wydarzenia oraz na platformach YouTube, Spotify i Podcasty Apple!

Duda czekał na Trumpa, wszystko szło na żywo. Narosły „spiskowe teorie”

Piotr Witwicki zauważył przy tym, że kamery często towarzyszą politykom, także za kulisami spotkań przywódców, a ci się najzwyklej do nich przyzwyczaili. – Myślę, że nikt nie wpadł na to, że ta kamera może być włączona i robić transmisję na żywo, gdy nic się nie dzieje – mówił redaktor naczelny Interii.

Obrazowi z „poczekalni” nie towarzyszył dźwięk, ale kto wie, co by było, jeśli telewidzowie usłyszeliby, o czym Duda rozmawia ze swoimi współpracownikami? – Są teorie spiskowe, że to celowa prowokacja, gra na coś więcej. Od jednego z prezydenckich ministrów usłyszałem po całej tej historii: „Chroń nas, panie Boże, od przyjaciół, bo z wrogami sami sobie poradzimy”. To jest też kamyczek do ogródka otoczenia Andrzeja Dudy, że nie mieli tego pod kontrolą – uznał Marcin Fijołek.

Zobacz najnowszy, siódmy odcinek podcastu „Polityczny WF”:

Dalszy ciąg artykułu pod wideo

Natomiast Piotr Witwicki zwrócił uwagę, iż kończąca w tym roku ostatnią kadencję głowa państwa „nie ma szczęścia” do niektórych nagrań czy fotografii ze Stanów Zjednoczonych. Przypomniał, że gdy Trump pierwszy raz zasiadał w Białym Domu, wykonano tam zdjęcie, na którym lider USA siedzi za stołem i podpisuje kolejne dokumenty, a obok niego stoi nachylony Duda.

Radosław Sikorski chce dogadać się z Andrzejem Dudą

Okazuje się jednak, że gdy polski prezydent wypatrywał Trumpa podczas konferencji, w pewnym momencie podszedł do niego dość nieoczekiwany duet: minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz Bogdan Klich, chargé d’affaires placówki dyplomatycznej w Stanach Zjednoczonych. Drugi z nich nie jest ambasadorem, ponieważ na nominację nie chciał zgodzić się Duda – stąd jego status „kierownika” wspomnianej instytucji.

– Sikorski złożył raport z tego, co usłyszał od sekretarza stanu USA Marco Rubio. Niektórzy sugerowali, że być może chciał wejść na spotkanie z Trumpem, ale zostawmy te złośliwości na boku – dodał Marcin Fijołek, podkreślając, iż była to niejedyna w ostatnim czasie rozmowa szefa MSZ z prezydentem RP, dzięki której poprawiły się relacje między nimi. Wówczas redaktor naczelny Interii stwierdził, że to bardzo dobrze, iż minister oraz Duda konsultują się między sobą.

– Jak słyszę, o wiele większa chęć jest dogadania się Sikorskiego z prezydentem niż samego Donalda Tuska. Blokada (…) chociażby w sprawie ambasadorów, jest raczej na tym poziomie. Czas nie jest pewnie sprzymierzeńcem prawej strony. Łatwiej jest poczekać na nowego prezydenta, a coraz więcej wskazuje, że może nim rzeczywiście zostać Rafał Trzaskowski – zaznaczył Piotr Witwicki.

Prezydent jednak zaakceptuje Klicha? „To byłoby bardzo ciekawe”

Spór o ambasadorskie nominacje trwa od zeszłego roku, lecz Andrzej Duda ujawnił w poniedziałkowym „Gościu Wydarzeń” w Polsat News, że w tej sprawie zawarł porozumienie z MSZ. Marcin Fijołek pytał w nowym odcinku „Politycznego WF-u”, czy „uda się to dopiąć”. – Czas mamy na tyle niebezpieczny (…), że ostatnie, czego nam trzeba, to spór ambicjonalny, kto i w którym momencie powinien dać formalny akcept dla jednego czy drugiego ambasadora, w jednej czy drugiej stolicy – powiedział prowadzący „Graffiti”.

Piotra Witwickiego zaskoczyło z kolei, jak Duda „łatwo mówił o tym kompromisie”, zwłaszcza wokół wysłania Klicha do Stanów Zjednoczonych. – Byłem przekonany od samego początku, że Klich po to jest wybrany, aby prezydent go nie zaakceptował. Wydaje się być to człowiek nie do przyjęcia dla prawej strony. Był ministrem obrony narodowej, kiedy doszło do tragedii 10 kwietnia 2010 roku. Wydawałoby się, że jeszcze jego wpisy o republikanach, Donaldzie Trumpie, też mu nie pomagają – wyliczał.

Zdaniem Marcina Fijołka „w tej logice kompromis między Pałacem Prezydenckim a MSZ objąłby też Klicha”. – To byłoby bardzo ciekawe, bo do tej pory Andrzej Duda mówił bardzo twardo „nie” – nie tylko, jeśli chodzi o tryb jego powołania, ale też samej zgody na nazwisko miało nie być – przypomniał, nadmieniając, iż Sikorski w ostatnim czasie regularnie bywał u Dudy, a oficjalnych informacji o tych spotkaniach nie było.

Tak Duda chce pożegnać się z prezydenturą. Kluczem wizyta Trumpa

Tymczasem co z wizytą Donalda Trumpa w Polsce? Tu gospodarz „Graffiti” postawił spory znak zapytania. – Prezydent Duda zawiózł do Waszyngtonu oficjalne zaproszenie na szczyt Trójmorza. Kiedyś Trump wspierał tę ideę, był nawet na szczycie w Polsce. Było to przełomowe wydarzenie dla polskiego rządu (Zjednoczonej Prawicy – red.), który w końcu mógł wyjść z drugiej ligi europejskiej i pokazać się światu jako ten, który też ma dobre kontakty – mówił.

Jak ustalił, wizyta republikanina w kwietniu „jest mniej prawdopodobna niż w czerwcu”. – W tym scenariuszu, o którym słyszałem najgłośniej, opisanym również przez Michała Wróblewskiego w Wirtualnej Polsce, Trump przyleciałby do Polski pod koniec czerwca, tuż przed szczytem NATO w Hadze. To miałoby być w optymistycznej (dla rządzących – red.) wersji potwierdzenie, że przywódca USA, zanim pojedzie decydować o najważniejszych sprawach dla Sojuszu i dogadywać się w kuluarach w Hadze, miałby kilka godzin w Polsce, aby zostać ukierunkowanym przez Warszawę w tę czy inną stronę – wyjaśniał w podcaście „Polityczny WF”.

Gdyby Trump faktycznie przyleciał początkiem lata, trafiłby na okres już po wyborach, a tym samym z prezydentem elektem w naszym kraju, ponieważ termin jego zaprzysiężenia wypadnie w sierpniu. – Szczyt w Hadze będzie taką ostatnią, poważniejszą „imprezą” Andrzeja Dudy w roli prezydenta. Chciałby pewnie zakończyć kadencję w otoczeniu Trumpa – skwitował Marcin Fijołek, podkreślając, że przy takim obrocie spraw obóz prawicowy nie „skonsumowałby” przylotu Trumpa w kampanii wyborczej.

W nowym odcinku „Politycznego WF-u” również o tym, kogo w wyborach mogą poprzeć ministrowie z Kancelarii Prezydenta, jakie taktyki obierają posłowie, aby ukryć, że do Sejmu przyszli „pod wpływem” i kiedy zapadnie decyzja o immunitecie Zbigniewa Ziobry. Zapraszamy do oglądania! 

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tysięcy obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.