Maciej Słomiński, Interia: Stan Wojenny kojarzy się w Polsce bardzo jednoznacznie źle. Tymczasem ten koreański z początku grudnia był jakiś groteskowy, trwał trzy godziny. Co skłoniło prezydenta Yoona do jego wprowadzenia?

Joanna Beczkowska, Ośrodek Spraw Azjatyckich, Uniwersytet Łódzki: – Biorąc pod uwagę fiasko decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego i jej konsekwencje w postaci impeachmentu, łatwo ocenić działanie Yoon Suk-yeola jako „polityczne samobójstwo”. Od 2022 r., kiedy to Yoon wygrał wybory prezydenckie z przewagą niecałego punktu procentowego nad kandydatem Partii Demokratycznej (DP), Lee Jae-myungiem, w Korei Południowej zaznaczyły się głębokie podziały polityczne. Sama kampania wyborcza była naznaczona polityką „zemsty i urazy” – osobistym zaangażowaniem w walkę z rywalami wyborczymi i spuścizną prezydenta Moon Jae-ina. W retoryce Yoona oraz dwóch największych partii politycznych dało się zauważyć, że nie traktują siebie jako politycznych rywali, ale śmiertelnych wrogów. Sam prezydent wielokrotnie odwoływał się do haseł antykomunistycznych, znanych z czasów generała Park Chung-hee, by oskarżać opozycję o działania „antypaństwowe” poprzez sprzyjanie Korei Północnej.

Ciężko jednoznacznie stwierdzić, co popchnęło Yoon Suk-yeola do takiej decyzji, ale na pewno w ostatnim roku czuł się osaczony – ciągle spadające poparcie społeczne (rekordowo niskie), brak możliwości prowadzenia skutecznej polityki wewnętrznej bez poparcia Zgromadzenia Narodowego. Gdy w 2024 r., kiedy Partia Demokratyczna zyskała znaczącą przewagę w Zgromadzeniu, wyglądało to w ten sposób, że Partia Siła Narodu bojkotowała ustawy, Partia Demokratyczna przegłosowywała je większością, a ostatecznie prezydent blokował za pomocą weta.

Mówi pani o śmiertelnych wrogach – coś jak u nas PO i PiS. Kto jest w Korei Płd. PO, a kto PiS-em?

– Partia Demokratyczna jest centrolewicowa, liberalna; w programie skupia się na prawach człowieka, polityce prospołecznej – dąży do rozbudowy programów socjalnych. Gospodarczo jest za większą rolą państwa w regulowaniu rynku, wsparciu dla klasy średniej. Wywodzi się z ruchów prodemokratycznych lat 80., które przeciwstawiały się autorytarnym rządom wojskowym. Istotnym elementem jej polityki jest dążenie do dialogu z Koreą Północną. Ze względu na skupienie na prawach człowieka, podnosi kwestie sporów historycznych w relacjach z Japonią.

Partia Siły Narodu jest centroprawicowa i konserwatywna. Kładzie nacisk na wolny rynek i politykę sprzyjająca konglomeratom biznesowym. Duży nacisk kładzie na bezpieczeństwo narodowe – czyli wzmacnianie sojuszu z USA, zero tolerancji dla północnokoreańskich prowokacji. Reprezentuje tradycyjne podejście do wartości rodzinnych, związanych z płcią – co w ostatnich wyborach prezydenckich wykorzystał Yoon Suk-yeol, zdobywając elektorat młodych mężczyzn ze środowisk antyfeministycznych.

Mówi pani o sprawach bieżących, a na ile linię podziału stanowi historia i stosunek do niej?

– Przed 1987 rokiem demokracja w Korei Południowej była ograniczona i w dużej mierze fasadowa. Choć kraj oficjalnie funkcjonował jako republika, w praktyce władzę sprawowały elity wojskowe, które rządziły w sposób autorytarny. Okres ten charakteryzował się szeregiem przewrotów, ograniczeniem swobód obywatelskich i silnym nadzorem nad społeczeństwem.

W czerwcu 1987 roku masowe protesty społeczne (tzw. Powstanie czerwcowe) wymusiły ogłoszenie reform demokratycznych, w tym bezpośrednich wyborów prezydenckich. Masowe protesty społeczne, jak Rewolucja 19 kwietnia i Powstanie czerwcowe, połączone z rosnącą presją międzynarodową, doprowadziły do przełomu.

Ten z grudnia 2024 r. nie był pierwszym stanem wojennym w historii Korei Płd.

– Zgadza się, jednak w przeszłości istniało jakieś usprawiedliwienie – nawet jeśli rzeczywiście chodziło o walkę z opozycją i utrzymanie władzy. Argumentacja Yoon Suk-yeola nie spotkała się z poparciem – a sam stan wojenny jest jednoznacznie kojarzony z rządami autorytarnymi i atakiem na demokrację – stąd postrzeganie go jako zamachu stanu.

Jednocześnie w Korei Południowej od lat możemy obserwować erozję demokracji – ostatni dwaj prezydenci, Moon Jae-in i Yoon Suk-yeol, pogłębili ten proces. Koreański system demokratyczny mierzy się z wieloma wyzwaniami, które mogą prowadzić do erozji demokracji i wzrostu tendencji autorytarnych.

– Prokuratura jest wykorzystywana do celów politycznych. Prokuratura w Korei Południowej jest silnie powiązana z władzą wykonawczą, co budzi obawy o jej niezależność i bezstronność w ściganiu politycznych przeciwników. Yoon Suk-yeol jest oskarżany o ograniczanie wolności słowa poprzez próby kontrolowania mediów i oskarżanie opozycji o działania „antypaństwowe”. Poza tym zawieszonemu prezydentowi zarzuca się nepotyzm, faworyzowanie sojuszników i ochronę członków rządu, co stwarza wysokie ryzyko korupcji.

Wprowadzono stan wojenny, ale zaraz mechanizmy i siły demokracji przeszły do kontrataku i przywrócono praworządność.

– Koreańczycy wykazują silne postawy demokratyczne i są gotowi protestować w obronie rządów prawa. Przykładem tego były protesty z 2017 r. przeciwko Park Geun-hye i protesty, które obserwujemy w Korei od początku grudnia. Aby zapobiec erozji demokracji, w Korei Południowej konieczne są jednak reformy, które wzmocnią niezależność prokuratury, zapewnią równowagę między władzami i ograniczą możliwości wykorzystywania instytucji państwa do celów politycznych.

W sprawie stanu wojennego wypowiedziała się nawet jedna z gwiazd k-popu, a one przecież przeważnie nabierają wody w usta.

– Idole z reguły starają się zachować neutralność polityczną; pokojowe protesty przeciwko zamachowi na demokrację są jednak czymś, co łączy Koreańczyków i zaangażowanie idoli postrzegane jest pozytywnie. Warto zauważyć, że w przypadku impeachmentu Park Geun-hye i protestów w blasku świec, sprawa nie była taka jasna – zarzucano jej korupcję i nadużycie władzy. W przypadku Yoon Suk-yeola mówi się jednak o zamachu stanu, czymś nie do pomyślenia w państwie demokratycznym – a demokracja to wartość bardzo ceniona w Korei, jako coś wywalczonego przez społeczeństwo.

Na ile obecna w dyskursie publicznym jest kwestia zjednoczenia półwyspu?

– Przed 1987 r. kwestia zjednoczenia była rozważana – łącznie z opcją siłową. Traumatyczne doświadczenie wojny koreańskiej, która nie zakończyła się zwycięstwem żadnej ze stron, powodowała jednak, że nie była to opcja pożądana – chyba, że pojawiłoby się wsparcie międzynarodowe. Z tego powodu relacje międzykoreańskie były raczej zamrożone i wrogie – zamiast gorącego konfliktu, oba państwa rywalizowały o to, które może reprezentować naród koreański. Kiedy Korea Południowa stała się państwem silnym – gospodarczo, militarnie, pod względem pozycji na arenie międzynarodowej – pojawiła się przestrzeń do prowadzenia rozmów z KRLD na temat zjednoczenia w jakieś formie (np. konfederacji) – wcześniej takiej rozmowy starała się inicjować KRLD. W obu państwach koreańskich istniała obawa o wchłonięcie przez drugą stronę – dlatego teraz to Korea Południowa, czując się pewniej, inicjuje dialog. Jednocześnie zmniejsza się potrzeba zjednoczenia w samym społeczeństwie – mamy już nowe pokolenia Koreańczyków, którzy wychowali się w Korei Południowej i nie utożsamiają się z północnym sąsiadem. Dzisiaj zjednoczenie jest rozumiane bardziej jako współpraca. Z kolei Korea Północna w 2024 r. ogłosiła odejście od idei zjednoczenia, określając Koreę Południową jako państwo wrogie, co otwiera nowy rozdział w relacjach międzykoreańskich.

Czy w pani ocenie za naszego życia dojdzie do zjednoczenia obu Korei?

– Nie sądzę, aby doszło do zjednoczenia. Obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest upadek KRLD i wchłonięcie przez Koreę Południową – czego nie chcą Chiny (obawa przed masową migracją), ani Korea Południowa (ogromne koszty – różnice w poziomie życia, edukacji, zdrowiu, infrastrukturze są ogromne). Wiele młodych osób w Korei Południowej mówiąc, że pragną zjednoczenia, dodają: „w przyszłości, jeszcze nie teraz, bo nas na to nie stać”. I tak od dekady – bo sama idea zjednoczenia jest głęboko zakorzeniona w tożsamości koreańskiej, ale niewiele osób naprawdę czuje więzi z Koreańczykami z Północy.

Czy rola Korei Płn. jest faktycznie silna w życiu Południa (szpiedzy itd.), czy raczej jest używana jako straszak i kij do okładania drugiej strony sceny politycznej?

– Korea Północna wykorzystywana jako straszak to nic nowego, to narzędzie od lat wykorzystywane do walki z opozycją. Wystarczyło oskarżyć kogoś o samo sprzyjanie, sympatyzowanie z KRLD, by uznać go za „siły antypaństwowe”. Partie konserwatywne, jak Partia Siły Narodu, przed wyborami wykorzystują technikę nazywaną „północnym wiatrem” – podsycają poczucie zagrożenia ze strony KRLD, by przyciągnąć konserwatywnych wyborców.

Czy od zjednoczenia bliżej jest do wojny?

– Wojna nie jest opcją pożądaną przez żadną ze stron. Zarówno KRLD, jak i Korea Południowa podkreślają rozwój zdolności militarnych jako formy odstraszania i obrony, a nie ataku. Bratobójcza wojna koreańska była naprawdę traumatycznym doświadczeniem. Do tego dochodzi brak poparcia sojuszników dla wojny – a państwa koreańskie zdają sobie sprawę, że same nie wygrają. Dla KRLD najważniejszym celem jest przetrwanie reżimu, dla Korei Południowej wzrost gospodarczy, budowanie pozycji na arenie międzynarodowej. Wojna byłaby zagrożeniem dla każdej ze stron.

Czy KRLD jest na tyle nieobliczalna, że może zacząć wojnę?

– Korea Północna – wbrew łatki państwa szalonego – jest bardzo pragmatyczna. Widać to nawet teraz: najpierw eskalacja napięcia przed wyborami prezydenckimi w USA, a potem powstrzymywanie się od prowokacji w oczekiwaniu na przedstawienie przez Trumpa polityki względem Półwyspu Koreańskiego. Współpraca z Rosją również ma dla Korei Północnej znaczenie przede wszystkim pragmatyczne, a nie symboliczne – Pjongjang na tym korzysta.

Kim Dzong Un/AA/ABACA / Abaca Press/Agencja FORUM

Jaka jest relacja Korei Płd. z Japonią? Japonia kiedyś okupowała półwysep, a jednak udało się wspólnie zorganizować mundial w 2002 r.

– Polityka zagraniczna to jedna z głównych kwestii, które dzielą koreańską scenę polityczną. Konserwatyzm oznacza popieranie sojuszu z USA, otwiera możliwość współpracy z Japonią przeciwko KRLD; stawiając na bezpieczeństwo i gospodarkę nie odnosi się do sporów historycznych w relacjach z Japonią. Podejście liberalne, centrolewicowe zakłada z kolei dążenie do dialogu z KRLD, zachowanie równowagi między USA a Chinami, z reguły w czasie rządzenia prezydenta z Partii Demokratycznej pogorszeniu ulegają relacje z Japonią (kwestie sporów historycznych stają się istotne – kobiety-pocieszycielki, przymusowa praca w japońskich kopalniach, fabrykach w czasie okupacji). W Korei Południowej można zauważyć pewną tendencję: gdy Korea Południowa prowadzi politykę dialogu z KRLD, pogarszają się relacje z Japonią; kiedy Seul nastawiony jest wrogo do KRLD, znajduje nić połączenia z Tokio – wspólne zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Jak na polityczną sytuację na półwyspie koreańskim wpłynie druga kadencja Donalda Trumpa?

– Zobaczymy jak na trwałość relacji z Japonią wpłynie trójstronny sojusz z USA zapoczątkowany za Joe Bidena. W pierwszej połowie 2025 r. możemy spodziewać się oczekiwania – każda ze stron będzie czekać, aż Trump przedstawi swoją wizję polityki związanej z Indo-Pacyfikiem i kto zostanie prezydentem Korei Południowej: czy będzie chciał kontynuować obecny rozwój relacji trójstronnych, czy nastąpi jednak odwrót od Japonii w kierunku KRLD? Tego na razie nie wiemy.

Niespodziewanie Korea Płd. zbliżyła się z Polską poprzez dostawy uzbrojenia – czy ten temat jest obecny w Seulu?

– Wsparcie militarne Ukrainy nie cieszy się popularnością w Korei Południowej. Dla Koreańczyków to odległy konflikt. Nie chcą także palić wszystkich mostów z Rosją – także w obawie o odwetowe wsparcie KRLD rosyjską technologią. Dlatego Seul stawia raczej na wsparcie humanitarne Ukrainy, a wsparcie militarne tak naprawdę jest zależne od siły nacisków Stanów Zjednoczonych. Współpraca z Polską traktowana jest jednak strategicznie – Korea Południowa ma ambicje stać się światowym eksporterem broni i współpraca z Polską postrzegana jest jako możliwość otwarcia europejskich rynków.

Co teraz wydarzy się politycznie w Korei Płd.?

– Trybunał Konstytucyjny ma sześć miesięcy na rozpatrzenie impeachmentu, obecnie prezydent Yoon jest zawieszony. Dopiero kiedy dojdzie do impeachmentu zostaną przeprowadzone przyspieszone wybory w przegiągu 60 dni. Obecnie w Trybunale Konstytucyjnym zasiada jedynie sześciu sędziów, od października Yoon nie mianował trzech brakujących. W Zgromadzeniu Narodowym głosowano za powołaniem brakujących, ale premier (p.o. prezydenta) ich nominacji nie przyjął, stąd Partia Demokratyczna złożyła wniosek o impeachment premiera. Funkcję prezydenta i premiera sprawuje obecnie minister finansów – i jeśli będzie blokować nominację sędziów, to pewnie też dojdzie do jego impeachmentu. Zapowiadają się miesiące politycznego chaosu, co ma wpływ na tak ważną dla Korei Płd. gospodarkę.

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.