Korespondencja została opublikowana w mediach społecznościowych Lecha Wałęsy. Podpisało się pod nią ponad 30 byłych opozycjonistów. „Relację z pańskiej rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim oglądaliśmy z przerażeniem i niesmakiem. Pańskie oczekiwania co do okazywania szacunku i wdzięczności za pomoc materialną udzieloną przez Stany Zjednoczone walczącej z Rosją Ukrainie uważamy za obraźliwe” – zaczynają autorzy.

Kiedy staramy się ustalić, jak dokładnie powstał dokument publikowany przez byłego prezydenta, słyszymy o spontanicznej akcji. – Pomysłodawcą jest Ryszard Pusz, organizował już takie akcje, właśnie tą drogą się o niej (propozycji napisania listu do prezydenta USA – red.) dowiedziałem. Wiem, że podpisali ludzie wybitni: Adam Michnik czy Lech Wałęsa. Treść jest oczywiście słuszna – mówi Interii Stefan Niesiołowski.

Barbara Labuda, kolejna sygnatariuszka: – Cała ta sytuacja była tak porażająca, że nie mogliśmy milczeć w tej sprawie – podkreśla opozycjonistka. – Ze mną skontaktował się Władek Frasyniuk, powiedział o przygotowaniu tekstu. Uznałam to za świetny pomysł. Tekst podpisywaliśmy wczoraj w nocy – zdradza.

Rozmowa z Trumpem jak komunistyczne przesłuchanie?

Sygnatariusze listu, z którymi rozmawiamy nie mają za wiele dobrego do powiedzenia o rozmowie na linii Trump-Zełenski. W rozmowach wracają do przeszłości i walki z reżimem komunistycznym. Ciskają gromy przede wszystkim w amerykańskiego prezydenta.

– Zachowanie Donalda Trumpa określiłbym jako żenujące: prosty, prymitywny, ordynarny, ubliżający Wołodymyrowi Zełenskiemu – wylicza Niesiołowski. – Rzeczywiście, w szantażu, wymuszaniu na ukraińskim prezydencie pozbycia się zasobów naturalnych było coś z przesłuchania z czasów komunistycznych. Dlatego bardzo chętnie podpisałem ten list – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Barbara Labuda. – Byliśmy porażeni bezczelną próbą sprowokowania Wołodymyra Zełenskiego. Niesamowitego poniżania. Skojarzyło się to nam wszystkim z tym, czego sami doświadczaliśmy – podkreśla.

A dalej: – Jak można tak potraktować szefa kraju, który walczy, wykrwawia się i walczy za nas? Jak można kogoś tak poniżać, próbować okraść i nic nie zaproponować w zamian – zastanawia się.

– W tekście piszemy, że Stany Zjednoczone zobowiązały się do ochrony Ukrainy. Przecież Ukraińcy, m.in. na prośbę USA, oddali swój arsenał nuklearny, który trafił do Rosji. Dziś nie mieliby problemu, gdyby tego nie zrobili – uważa.

Opozycjoniści nie liczą na odpowiedź Donalda Trumpa

Nasi rozmówcy wspólnie podkreślają, że nie liczą na odpowiedź Donalda Trumpa, czy jego najbliższych współpracowników. – Nie interesuje mnie, czy list przeczyta Donald Trump albo J.D Vance, którzy pouczają nas w świętoszkowaty sposób – mówi Labuda. – Uważaliśmy, że naszym obowiązkiem moralnym jest powiedzieć, co sądzimy o pomiataniu człowiekiem. Dla nas Zełenski jest też zwykłym człowiekiem, który od lat walczy niezłomnie, pod wielką presją – dodaje.

Stefan Niesiołowski: – Nie sądzę, żeby Donald Trump się odezwał (odniósł od listu – red.). Media amerykańskie, w jakiejś części, się zainteresują. Ważna jest też reakcja w Polsce, może pisowcy oprzytomnieją – zastanawia się.

W opinii byłej prezydenckiej minister, za rządów Donalda Trumpa Stany Zjednoczone prowadzą politykę, której należałoby się sprzeciwić. – Za oceanem widzimy pogardę, kontrolę, chciwość, bezwzględność, cynizm i wyrachowanie: to jest to wszystko, czemu sprzeciwiałam się całym swoim życiem. Nie będę odpowiadała za innych, ale myślą podobnie, bo jesteśmy w kontakcie – powiedziała Interii Labuda.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.