
-
Większość Amerykanów odczuwa pogorszenie sytuacji gospodarczej mimo pozytywnych sygnałów ze strony prezydenta Donalda Trumpa – opisują media.
-
Rosnące koszty życia zmuszają obywateli do ograniczenia zakupów, rezygnacji z posiłków i opieki medycznej oraz sięgania po oszczędności – wynika z sondażu.
-
Trump oraz jego administracja winią za rosnącą inflację poprzednią ekipę Joe Bidena, jednocześnie twierdząc, że ceny spadają.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
„Prezydent Donald Trump chwali się ożywieniem gospodarczym, jednak nowy sondaż wskazuje, że większość Amerykanów nie dostrzega poprawy sytuacji, a niektórzy decydują się na znaczne poświęcenia, aby zaoszczędzić. Rosnące koszty mocno odbijają się na amerykańskich rodzinach” – pisze USA Today.
Jak wynika z sondażu, trudności związane z kosztami utrzymania najbardziej odczuwają Amerykanie bez wyższego wykształcenia, młodzi, osoby czarnoskóre i pochodzenia latynoskiego oraz kobiety.
Sondaż z USA. Amerykanie zabrali głos ws. rosnących cen
Z sondażu think tanku Century Foundation wynika, że prawie 3 na 10 ankietowanych wyborców (29 proc.) przyznaje, że z powodu kosztów w ciągu ostatniego roku zrezygnowało z opieki medycznej. Dotyczy to w szczególności 49 proc. wyborców poniżej 30. roku życia. Z kolei 24 proc. ankietowanych twierdzi, że opóźniło lub pominęło zakup leków przepisanych przez lekarza.
Jedna trzecia respondentów (34 proc.) przyznaje, że aby zaoszczędzić, zrezygnowała z posiłku. Dotyczy to przede wszystkim 54 proc. wyborców poniżej 30. roku życia.
Dwie trzecie ankietowanych (64 proc.) twierdzi, że kupuje tańsze artykuły spożywcze lub ograniczyło zakupy. Dotyczyło to w szczególności 79 proc. wyborców poniżej 30. roku życia, 74 proc. wyborców czarnoskórych, 72 proc. kobiet i 71 proc. wyborców pochodzenia latynoskiego.
Niemal połowa respondentów (48 proc.) przyznaje, że korzysta z oszczędności, aby pokryć codzienne wydatki. To 59 proc. wyborców poniżej 30. roku życia, 57 proc. wyborców pochodzenia latynoskiego, 55 proc. wyborców czarnoskórych i 52 proc. kobiet.
Jak wynika z badania, Amerykanie nie są tak optymistycznie nastawieni do poprawy sytuacji jak prezydent – 82 proc. zapytanych osób spodziewa się wzrostu cen w nadchodzących latach.
USA Today zaznacza, że sondaż przeprowadzono na grupie 1425 zarejestrowanych wyborców przed tym, jak w grudniu po raz pierwszy od czterech lat średnia krajowa za galon benzyny bezołowiowej (ok. 3,8 l) spadła poniżej trzech dolarów (ok. 11 zł).
Sytuacja gospodarcza w USA. Sondaż wskazuje jasno
Za problemy Amerykanów Donald Trump obwinia byłego prezydenta Joe Bidena, podkreślając, że koszty spadły w porównaniu z wysokimi cenami po pandemii za czasów jego poprzednika – dodaje dziennik.
W tym tygodniu Trump stwierdził, że „inflacja praktycznie zniknęła” i ocenił gospodarkę USA na „A-plus-plus-plus-plus-plus”, a Biały Dom twierdzi, że w 2026 roku gospodarka Stanów Zjednoczonych „będzie jeszcze silniejsza”.
Inflacja w USA w ujęciu rok do roku utrzymuje się powyżej poziomów sprzed pandemii, a sondaż wykazał, że dwie trzecie Amerykanów uważa, że gospodarka nie radzi sobie dobrze. Z tej grupy 43 proc. respondentów to osoby, które głosowały na Trumpa w wyborach w 2025 roku.
– Ludzie mówią nam na różne sposoby o trudnościach finansowych, jakie odczuwają w swoim życiu – mówi Angela Hanks z Century Foundation. – Można to bagatelizować, ale to nie zmienia sposobu, w jaki ludzie postrzegają gospodarkę – dodaje.
„Kryzys inflacyjny Joe Bidena”. Trump wyśmiewa hasło demokratów
Do wyników sondażu odniósł się rzecznik Białego Domu Kush Desai. – Prezydent Donald Trump i wszyscy członkowie jego administracji w pełni zdają sobie sprawę, jak kryzys inflacyjny Joe Bidena pozostawił amerykańskie rodziny w tyle. Zakończenie kryzysu Bidena było priorytetem administracji Trumpa od pierwszego dnia – oświadczył.
Trump podczas swoich wystąpień – niecały rok przed wyborami uzupełniającymi w 2026 roku – twierdzi, że ceny spadają. Wyśmiewa też „przystępność cenową” (affordability) jako hasło kampanii demokratów, którzy – w jego ocenie – odpowiadają za gwałtowny wzrost cen za kadencji Bidena.
– Mają nowe słowo. To nowe słowo to „przystępność cenowa”. Więc patrzą w kamerę i mówią: „W tych wyborach chodzi o przystępność cenową” – powiedział Trump.
– Nie mogę powiedzieć „oszustwo z przystępnością cenową”, bo zgadzam się, ceny były za wysokie – dodał później Trump. – Więc nie mogę użyć słowa „oszustwo”, bo źle to zinterpretują. Ale używają słowa „przystępność cenowa” i to jest ich jedyne słowo. Mówią: „Przystępność cenowa”. A wszyscy mówią: „Och, to musi oznaczać, że Trump ma wysokie ceny”. Nie, nasze ceny spadają drastycznie – mówił prezydent USA.












