W zeszłym tygodniu informowaliśmy, że frankowicze wreszcie mają szansę doczekać się ustawy, która przyspieszy procedury w ich sprawach. Nie nastąpi to jednak w najbliższych tygodniach: projekt ustawy nie został jeszcze zaprezentowany publicznie, a zanim trafi pod głosowanie, będzie konsultowany. Niewątpliwie pomysł uregulowania procedur jest spóźniony: lwia część kredytobiorców, którzy uważają, że zostali nieuczciwie potraktowani przez bank, już złożyła powództwo i ustawa nic już nie zmieni w ich sytuacji.

Sprawy frankowe utykają w apelacji

Serwis FrankNews.pl donosi, że wydłuża się czas oczekiwania na orzeczenie w sprawie frankowej w sądzie drugiej instancji. „Jednostki apelacyjne, zwłaszcza te w dużych miastach, przeżywają oblężenie, z którym nie najlepiej sobie radzą” – czytamy w serwisie. Lepiej jest w pierwszej instancji, a to w dużej mierze dzięki istnieniu wyspecjalizowanego wydziału frankowego w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Sędziowie zajmują się wyłącznie sporami z bankami, dzięki czemu procedury idą szybciej, uciera się też wspólne orzecznictwo. Nie zdecydowano się natomiast na powołanie frankowego sądu apelacyjnego, więc wszystkie zaskarżone wyroki trafiają do „zwykłych” wydziałów cywilnych.

Brak specjalizacji nie jest jednak głównym powodem zatorów. Jest nim po prostu ogromna liczba spraw. FrankNews.pl zauważa, że „główna fala” powództw przeszła już przez sądy pierwszej instancji i dotarła do apelacji, a sędziowie zwyczajnie nie nadążają za rosnącą liczbą spraw.

Najwięcej wyroków w pierwszej instancji „wychodzi” z dużych miast. Sam wydział frankowy ma na wokandzie 43 tys. postępowań, a przeciętne obciążenie referatu sędziowskiego wynosi tam 1 350 spraw. „Wyroki wydawane przez sędziów wydziału frankowego, następnie zaskarżane przez banki, trafiają więc do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który nie ma wystarczających mocy przerobowych, by obsłużyć te sprawy tak szybko, jak życzyliby sobie tego frankowicze” – opisuje serwis.

Czy Ministerstwo Sprawiedliwości rzuci sądom apelacyjnym jakieś koło ratunkowe? Nic na ten temat na razie nie wiadomo. Pomocą mogłoby być łączenie postępowań, czyli spraw z powództwa kredytobiorcy (o nieważność i/lub o zapłatę) i z powództwa banku (o zwrot kapitału).

„Kierunek tych zmian jest jak najbardziej słuszny. Obecnie banki są silnie skoncentrowane na wysyłaniu frankowiczom przedsądowych wezwań do zapłaty – robią to nawet wobec klientów, z którymi nie pozostają w sporze sądowym, w obawie przed przedawnieniem roszczeń. Intensyfikacja działań banków w tym obszarze może bardzo szybko przełożyć się na nagły wzrost toczących się postępowań frankowych – a przypomnijmy, że sądy już teraz zmagają się z blisko 200 tys. takich spraw, z czego zdecydowana większość została zainicjowana pozwami kredytobiorców” – czytamy we FrankNews.pl.

Dlaczego sądy odrzucają roszczenia frankowiczów?

Ciekawy tekst na swoim blogu zamieścili kilkanaście tygodni temu prawnicy kancelarii Sobota Jachira z Wrocławia. Przeanalizowali, dlaczego w pojedynczych sytuacjach (bo finalnie i tak frankowicze wygrywają w 90 proc. spraw) sądy odrzucają roszczenia osób posiadających kredyty w CHF i stają po stronie kredytodawców.

„Sprawy frankowe najczęściej przegrywają banki, które przed laty, udzielając masowo kredytów we frankach szwajcarskich, dopuszczały się niedozwolonych przez prawo praktyk i czerpały dzięki temu duże korzyści finansowe. Wedle różnych szacunków ogromna większość spraw frankowiczów jest dziś przez sądy rozstrzygana na korzyść kredytobiorców (…).

Należy podkreślić, że takie orzecznictwo nie jest dziełem przypadku. Liczne wyroki doprowadzające np. do odfrankowienia zaciągniętego zobowiązania finansowego czy uznania umowy kredytowej za nieważną, wynikają bezpośrednio z obowiązujących przepisów prawa, licznych orzeczeń TSUE, który wielokrotnie pochylał się nad tematem kredytów we frankach udzielanych w Polsce, a także praktyk samych banków” – czytamy w artykule.

To oczywiście nie oznacza, że każda sprawa frankowa kończy się wygraną frankowiczów. Czasami roszczenia kredytobiorców zostają oddalone. Dzieje się tak, gdy sąd w danej sytuacji nie znajdzie podstaw do tego, by uznać działania kredytodawcy za niezgodne z prawem.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.