Ponad trzy czwarte Polaków mówi „nie” inicjatywie wysłania do Ukrainy polskich żołnierzy wraz z żołnierzami innych państw celem zabezpieczenia ustaleń pokojowych między Rosją i Ukrainą.
Z przeprowadzonego na zlecenie „Wydarzeń” Polsatu sondażu IBRiS wynika, że 76,2 proc. naszych rodaków nie chce obecności polskich wojsk w Ukrainie. W tym aż 41 proc. udzieliło odpowiedzi „zdecydowanie nie”, a 35,2 proc. – raczej nie.
Zdecydowanych zwolenników uczestnictwa polskich sił zbrojnych w misji pokojowej jest w społeczeństwie zaledwie 5,8 proc. Respondenci, którzy na pytanie o udział Polski w misji pokojowej odpowiadali „raczej tak” to z kolei 12 proc. Tylko 6 proc. badanych nie ma zdania w tej sprawie.
Sondaż dla „Wydarzeń” Polsatu. Sprzeciw ponad podziałami
Co ciekawe, sprzeciw wobec wysłania polskich żołnierzy do Ukrainy jest ponadpartyjny i dotyczy wszystkich obecnych w Sejmie ugrupowań. Najmocniej na „nie” są wyborcy Konfederacji i Trzeciej Drogi, odpowiednio 91 i 81 proc. Sprzeciw wobec takiego pomysłu w elektoratach Nowej Lewicy, Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej jest bardzo zbliżony i wynosi odpowiednio: 78, 77 i 76 proc.
Jeśli chodzi o podział wiekowy, to tylko w jednej grupie respondentów krytyka wysłania polskiego kontyngentu do Ukrainy jest zauważalnie mniejsza. Chodzi o badanych w wieku 18-29 lat, wśród których „nie” wspomnianemu pomysłowi mówią niespełna dwie trzecie (64 proc.) ankietowanych. We wszystkich pozostałych grupach wiekowych odsetek osób sprzeciwiających się polskiemu zaangażowaniu wojskowemu jest porównywalny do wyniku ogólnokrajowego i wynosi między 74 proc. (grupa wiekowa +70 lat) a 85 proc. (grupa 40-49 lat).
/
Również wykształcenie nie wprowadza zauważalnych różnic w udzielanych odpowiedziach. Niezależnie od stopnia edukacji, w każdym przypadku wyraźnie ponad dwie trzecie respondentów mówi „nie” udziałowi polskich żołnierzy w misji stabilizacyjnej w Ukrainie. W przypadku osób z wykształceniem podstawowym jest to 80 proc., średnim – 74, wyższym – 72.
Wojna w Ukrainie. Kto wyśle wojska?
Temat wysłania europejskich żołnierzy do Ukrainy, w celu zabezpieczenia wyniku negocjacji pokojowych i zapewnienia Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa, odżył w drugiej połowie lutego.
Brytyjski premier Keir Starmer, w artykule opublikowanym na łamach dziennika „Daily Telegraph”, jako pierwszy zadeklarował gotowość do udziału Brytyjczyków w misji stabilizacyjnej. „Jestem gotowy i chętny do wysłania brytyjskich wojsk do Ukrainy, aby pomóc zagwarantować jej bezpieczeństwo w ramach porozumienia pokojowego” – zapowiedział polityk. Jak podkreślił, zapewnienie trwałego pokoju w Ukrainie jest „niezbędne, jeśli chcemy powstrzymać Putina przed dalszą agresją w przyszłości”.
Nie przewidujemy wysłania polskich żołnierzy na teren Ukrainy. Będziemy natomiast wspierać także, jeśli chodzi o logistykę i wsparcie polityczne, państwa, które w przyszłości będą chciały udzielić takich gwarancji
~ Donald Tusk, premier Polski
W ślady Brytyjczyków szybko poszli Szwedzi, czyli jeden z dwóch nowych członków NATO. Szefowa szwedzkiej dyplomacji Maria Malmer Stenergard przyznała, że jej kraj jest gotowy wysłać do Ukrainy kontyngent wojskowy, ale wcześniej musi zostać spełnione kilka warunków. – Najpierw musimy wynegocjować sprawiedliwy i trwały pokój, który będzie respektował prawo międzynarodowe i Ukrainę – podkreśliła w rozmowie ze Szwedzkim Radiem. I dodała: – Musimy mieć pewność, że Rosjanie nie zaatakują ponownie Ukrainy albo innego kraju w ciągu kilku lat.
Z doniesień amerykańskiego dziennika „Washington Post” wynika, że do podobnego kroku gotowa jest Francja, która zresztą jako pierwsze unijne państwo podnosiła tę kwestię w oficjalnych rozmowach. Paryż – tak wynika z informacji „WP” – byłby gotowy wysłać do Ukrainy 10 tys. swoich żołnierzy w ramach ogólnoeuropejskiego kontyngentu, który miałby liczyć 25-30 tys. żołnierzy i pełnić funkcję odstraszającą wobec wojsk rosyjskich.

/
Zwolennikiem udziału w takim kontyngencie nie jest natomiast premier Donald Tusk. Dał temu jasno wyraz podczas spotkania z dziennikarzami 17 lutego, tuż przed wylotem na nieformalny szczyt europejskich przywódców w Paryżu. – Nie przewidujemy wysłania polskich żołnierzy na teren Ukrainy. Będziemy natomiast wspierać także, jeśli chodzi o logistykę i wsparcie polityczne, państwa, które w przyszłości będą chciały udzielić takich gwarancji – powiedział wówczas szef polskiego rządu.
Wojna w Ukrainie. Polityczny dylemat Tuska
Wyniki cytowanego w niniejszym artykule badania IBRiS-u pokazują dobitnie, skąd takie, a nie inne stanowisko polskiego premiera.
Dla Tuska to niezwykle niewygodna sytuacja. Z jednej strony, od początku swojego urzędowania postawił wszystko na kartę bezpieczeństwa, tak w polityce krajowej, jak i europejskiej. To podnoszenie tematu bezpieczeństwa miało, według obozu rządzącego, przywrócić Polsce miejsce w pierwszej lidze europejskich graczy. Również polska prezydencja w UE upływa pod hasłem wielowymiarowo postrzeganego bezpieczeństwa.
Z drugiej strony, za niespełna trzy miesiące odbędą się w Polsce wybory prezydenckie. Kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski jest sondażowym faworytem tego wyścigu. Społeczne nastroje wobec wojny w Ukrainie, ale też samych Ukraińców wyraźnie się pogarszają, o czym obszernie pisaliśmy niedawno w Interii. Złożenie deklaracji wysłania polskich wojsk do pilnowania ustaleń pokojowych między Ukrainą i Rosją mogłoby w tym momencie okazać się politycznym samobójstwem i utorowaniem opozycji drogi do Pałacu Prezydenckiego.
Rzecz w tym, że Polska od półtora roku aspiruje do roli jednego z liderów UE. Jesteśmy też państwem, które wydaje na obronność najwięcej w całym NATO i ma jedną z najsilniejszych – obok Turcji, Francji i Wielkiej Brytanii – armii na Starym Kontynencie. To natomiast rodzi oczekiwania, że Polska będzie nie tylko mówić o konieczności inwestycji w obronność i zwiększenia bezpieczeństwa Europy, ale będzie też pierwszą do działania. Również wtedy, gdy długoterminowy interes europejski będzie kolidować z krótkoterminowym interesem partyjnym.
Sondaż na zlecenie Grupy Polsat przeprowadziła pracownia IBRiS w dniach 19-21 lutego 2025 roku metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI) na reprezentatywnej, ogólnopolskiej próbie 1000 dorosłych Polaków.