Do pierwszego odcinka wideocastu „To nie takie proste” Grzegorz Sroczyński zaprosił pisarza i publicystę Szczepana Twardocha. W rozmowie poruszyli ważny temat, który w perspektywie zbliżających się wyborów prezydenckich w 2025 roku może zdominować polską scenę polityczną. Jest nim coraz bardziej widoczna tendencja wśród polityków dwóch największych partii w Polsce – PO i PiS – do szerzenia nieprawdziwych informacji, teorii spiskowych i powielania bzdur, które z łatwością można byłoby obalić. Problem w tym, że niewielu to robi, przez co absurdalne teorie i wykluczające się twierdzenia zaczynają krążyć wśród zwolenników tych ugrupowań. Taka sytuacja jest dla nas, obywateli, bardzo niebezpieczna.
Tusk jest kanibalem, a Kaczyński uprawia seks z kotem. Dlaczego nikt nie reaguje na bzdury polityków?
Dlaczego politycy szerzą teorie spiskowe? – Emocje są w człowieku zwykle silniejsze niż władze intelektualne. (…) Klasa polityczna, rozumiana nie tylko jako politycy, ale też komentatorzy i publicyści, to jest ta najgłośniejsza część, ona pracuje z emocjami, dzieli społeczeństwo na „my” i „oni”. Prowadzi to do tego, że można przypisać przeciwnikowi dowolną złą cechę: np. że „Tusk jest kanibalem, a Jarosław Kaczyński… uprawia seks z kotem”. To nie spotka się z entuzjazmem, ale też nie spotka się z reakcją, że „tak nie można mówić”, że „to przecież bzdura”. Nikt nie próbuje tego powściągnąć – uważa Szczepan Twardoch.
Rozmówcy zauważyli, że dyskurs polityczny przenosi się też do mediów społecznościowych, a one „nie żywią się namysłem nad rzeczywistością, ale emocjami – strachem, nienawiścią, pogardą”. To właśnie koncentruje naszą uwagę i wyzwala reakcję. Na to są zaprogramowane algorytmy mediów społecznościowych, co odbija się na nas, jako odbiorcach.
-Wszyscy w polskiej polityce oskarżyli się o to, że są rosyjskimi agentami. To prowadzi do dewaluacji czegoś, co powinno być przedmiotem poważnego namysłu – jakie naprawdę są rosyjskie wpływy w Polsce
– dodał Twardoch.
Cierpimy na tym wszyscy. Politycy są bowiem zajęci dogryzaniem sobie nawzajem i wcale nie jest to walka o poparcie czy głosy. To tylko podtrzymywanie politycznego ognia. Wymaga to jednak tyle energii, że nie starcza już na tematy ważne – energię atomową, służbę zdrowia, na autentyczną zmianę w wymiarze sprawiedliwości. Bo o czym częściej słyszeliście w ostatnich dniach – o kandydatach PiS i PO na prezydenta czy o pomysłach na zmianę w służbie zdrowia?
Czyste zło i obcy agenci. Kto ogląda politykę w Polsce, ten się w cyrku nie śmieje
Donald Tusk mówi: „PiS to czyste zło”.
Jarosław Kaczyński odpowiada: „Walczymy z czystym złem, które teraz rządzi”.
Tusk twierdzi: „Mamy do czynienia z rządami formacji politycznej, która działa w Polsce pod wpływem obcych interesów”.
Kaczyński uważa: „Platforma to formacja, która reprezentuje obce interesy. To formacja zewnętrzna, nie jest to formacja polska”.
– Co to ma być? – pyta Sroczyński. – To jest Polska, III Rzeczpospolita, świat, w którym żyjemy – odpowiada Twardoch. Tak podobne zdania wypowiedzieli tak różni (pozornie) politycy. – To chory cyrk – zauważa dalej Grzegorz Sroczyński, zastanawiając się, jak w Polsce doszło do takiej sytuacji.
– To nie jest takie oczywiste w młodej klasie politycznej, ale Tusk i Kaczyński to bardzo inteligentni ludzie. Oczytani, wykształceni. Nie są jak obecni 30-letni politycy, którzy się „doślizgali” i u nich taka retoryka by mnie nie dziwiła. Zastanawiające jest więc, czy Tusk i Kaczyński korzystają z niej cynicznie, czy oni sami są już zalani emocjami. A może stali się politykami, którzy zaczęli wierzyć we własną propagandę – zastanawia się Szczepan Twardoch.
Grzegorz Sroczyński i Szczepan Twardoch rozmawiali także o Donaldzie Trumpie nazywanym „Hitlerem, Stalinem i Mussolinim w jednym” oraz hejcie w politycznej retoryce. Zachęcamy do obejrzenia całej rozmowy.
Zaobserwuj Gazeta.pl na YouTubie, Spotify lub Apple Podcasts, by nie przegapić kolejnego odcinka.