Co się stało: Donald Tusk po niedzielnym spotkaniu powiedział, że „widać było nadzieję na twarzach obserwatorów i uczestników tego spotkania”. – Ono było historyczne, bo sytuacja jest historyczna. Wszyscy zakładamy przełomowy moment w tej wojnie i zbliżające się rozmowy pokojowe, nawet jeśli po drodze napotykamy na prawdziwy tor przeszkód – mówił premier. – W najważniejszych kwestiach wszyscy mają mniej więcej podobne stanowisko: Ukraina wymaga stałego wsparcia, nikt nie ma wątpliwości, kto jest agresorem, a kto jest ofiarą. Europa stoi oczywiście po stronie Ukrainy – mówił premier.
„Nie mamy zamiaru pchać się na pierwszą linię frontu”: – Wszyscy też są przekonani, że Europa musi wziąć na siebie coraz więcej odpowiedzialności i zacząć dźwigać ciężary związane z budową przemysłu zbrojeniowego, większych wydatków w ramach NATO na swoje bud¿ety obronne. Tu nie było nikogo, kto by to kwestionował – dodał. Jak stwierdził szef rz±du, „my się nie mamy zamiaru pchać na pierwszą linię frontu”. – Polska ponosi i tak duże ciężary, jako naród i państwo wywiązujemy się z naddatkiem jeśli chodzi o pomoc Ukrainie. Na serio również traktujemy kwestię wydatków na zbrojenia. Dźwigamy również odpowiedzialność za ochronę granicy wschodniej, całego NATO i UE – zaznaczył Tusk.
Relacje z USA: – Absolutnym priorytetem dla całej Europy jest wzmocnienie flanki wschodniej, polegające na wsparciu finansowym, infrastrukturalnym – podkreślił Tusk i dodał, że „nikt nie miał także wątpliwości, że najważniejszą sprawą dla polskiego i europejskiego bezpieczeństwa, także dla przyszłości Ukrainy jest utrzymanie jak najbliższej relacji z USA”. – Są emocje, czasami różne punkty widzenia (…), ale na szczęście wszyscy bez wyjątku, niezależnie od emocji, chcieliby, aby relacje z USA były jak najsilniejsze – dodał.
Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: „Szczyt w Londynie. 'Historyczny moment dla Europy'”.
Źródło: Konferencja prasowa Donalda Tuska