CNN opublikowało śledztwo dotyczące warunków panujących w ośrodku zatrzymań Palestyńczyków, urządzonym w bazie wojskowej Sde Teiman na izraelskiej pustyni. Sygnalista pracujący w bazie przekazał stacji robione z ukrycia fotografie. Fotografie satelitarne wskazują z kolei na potężną rozbudowę bazy w ostatnich miesiącach. Już w marcu „Haaretz” informował o przetrzymywaniu Gazańczyków w obozie na pustyni i śmierci kilkudziesięciu osób w Sde Teiman lub innej z trzech baz wojskowych, które przerobiono na miejsce zatrzymania Palestyńczyków. Izraelskie wojsko twierdziło, że wszyscy zmarli to terroryści. 

Istnienie obozów zatrzymań usankcjonowało prawo przyjęte pod koniec ubiegłego roku przez Knesset. Przepisy pozwalają na zatrzymanie dowolnej osoby na 45 dni. W miejscach takich jak Sde Teiman Palestyńczycy mieli być segregowani – podejrzani o powiązania z Hamasem przenoszeni do więzień, a inni wypuszczani z powrotem w Gazie. 

Zobacz wideo Izraelska żądza zemsty i poziom dehumanizacji Palestyńczyków są przeogromne

Tortury i bicie w ramach zemsty 

Na zdjęciach sygnalisty widać, w jakich warunkach więziono zatrzymanych mężczyzn. Na jednym z nich widać rzędy mężczyzn za drutem kolczastym siedzących na cienkich matach, ze skrępowanymi rękami i zasłoniętymi oczami. – Mówiono nam, że nie mogą się ruszać. Mają siedzieć prosto. Nie wolno im rozmawiać, nie mogą wyjrzeć spod chusty na oczach – powiedział whistleblower, który pracował w bazie wojskowej. Zatrzymani byli bici. Jak ocenił jeden z sygnalistów, nie po to, żeby wydobyć jakieś informacje, ale w ramach zemsty za zbrodnię Hamasu z 7 października.

Izraelska armia poproszona o komentarz zapewniła, że „postępuje właściwie wobec zatrzymanych”, a jeśli dochodzi do nieprawidłowości, to wszczynane jest śledztwo. „Zatrzymanym są zakładane kajdanki zależnie od poziomu niebezpieczeństwa, jakie stanowią, i ich stanu zdrowia. Przypadki bezprawnego krępowania nie są znane władzom” – podał rzecznik IDF.

„Lepiej umrzeć niż trafić do Sde Teiman”

Byli więźniowie obozu mówili CNN, że nie wiedzieli, gdzie przebywają, od początku zasłaniano im oczy. – Czekaliśmy na noc, żeby móc spać, a potem czekaliśmy na poranek, w nadziei, że nasza sytuacja ulegnie zmianie – powiedział dr Mohammed al-Ran, posiadający również bośniackie obywatelstwo ordynator chirurgii jednego ze szpitali w Gazie, obecnie zamkniętego po nalotach i ataku naziemnym Izraela.  

CNN podkreśla, że jego słowa pokrywają się z tym, co mówili inni zatrzymani, ale też ze zdjęciami z zatrzymań, które izraelscy żołnierze sami publikowali w mediach społecznościowych. Al-Ran był w obozie na pustyni przez 44 dni. – Nasze dni wypełniały modlitwy, łzy i błagania. To koiło naszą agonię. Płakaliśmy, płakaliśmy i płakaliśmy. Za siebie, za nasz naród, naszą społeczność i naszych bliskich – mówił.

Po tygodniu izraelskie władze nakazały chirurgowi pełnić rolę „pełnomocnika” między strażnikami a więźniami. Według sygnalistów takie role przyznawano tym, co do których istniała pewność, że nie mają związków z Hamasem, choć wojsko utrzymuje, że takie osoby wypuszczano. Al-Ran jako pośrednik miał zdjętą osłonę z oczu, ale był to „inny rodzaj piekła”. – Moją torturą było to, że widziałem, jak torturowano innych. Na początku nie widzisz – tortur, mszczenia się, opresji. Ale kiedy zdjęli mi opaskę, widziałem całą skalę upokorzenia i poniżania ludzi. Widziałem, jak bardzo oni nie widzą w nas ludzi, ale zwierzęta – opowiadał lekarz.

Al-Ran i sygnaliści wymieniali te same kary. Podstawową sankcją za odezwanie się do innej osoby było trzymanie rąk w górze. Gdy ktoś odezwał się lub poruszył więcej razy, więźnia wyprowadzano poza obóz i bito. Jeden z sygnalistów widział człowieka, który miał powybijane zęby i połamane kości. W nocy strażnicy spuszczali psy i odpalali granaty hukowe. Następnie specjalny oddział policji rzekomo przeprowadzał przeszukanie. – Tak naprawdę to był pretekst do bicia – ocenił jeden z sygnalistów.

Dr Al-Ran po wyjściu z obozu tygodniami miał problem mówieniem i walczył z otępieniem. Tuż zanim go wypuszczono inny więzień poprosił, by odnalazł w Gazie jego żonę i dzieci, by przekazał im, że lepiej umrzeć niż zostać złapanym i osadzonym w Sde Teiman.

Osobny horror odbywał się w szpitalu na terenie obozu. Pacjenci są tam nadzy i przypięci pasami do łóżek. Mają zasłonięte oczy, załatwiają się w pampersy i są karmieni przez słomki. Z informacji whistleblowerów wynika, że procedury medyczne wykonywano bez znieczulenia i przez osoby bez przygotowania, dlatego o obozie mówi się, że jest „rajem stażystów”. W powietrzu miał unosić się smród gnijących ran.

Jeden z pracowników szpitala powiedział CNN o amputacjach, które przeprowadzano przez urazy spowodowane ciągłym noszeniem ścisłych kajdanek. Taki przypadek opisał w kwietniu „Haaretz”. Rzecznik wojska zaprzeczył doniesieniom dziennika, twierdząc, że wszystkie procedury wykonywane są z „ekstremalną troską” i zgodnie z izraelskim i międzynarodowym prawem.

BBC rozmawiało z innym osadzonym w obozie na pustyni. Sufian Abu Salah, 43-letni taksówkarz z Chan Junus został wraz z innymi mężczyznami zatrzymany podczas nalotu izraelskiej armii i zabrany do bazy wojskowej na przesłuchanie. Żołnierze bili przewożonych mężczyzn już w drodze, a potem na „powitanie” w Sde Teiman. Mężczyźnie odmówiono zaopatrzenia rany na stopie i doszło do infekcji. Cała noga zrobiła się niebieska i miękka „jak gąbka”. Po tygodniu zabrano go do obozowego szpitala, po drodze bijąc po chorej nodze. Tam przeprowadzono dwie operacje, by wyczyścić ranę, ale nie przyniosły rezultatu. W końcu 43-latka zabrano do publicznego szpitala, gdzie wykonano amputację. Ze szpitala wrócił do obozu, a po jakimś czasie wypuszczono go w Gazie. – To były psychiczne i fizyczne tortury. Nie potrafię tego opisać. Zatrzymano mnie z dwiema nogami, a teraz mam tylko jedną – rozpaczał Sufian.

Tortury pokazywane cywilom, bicie do utraty przytomności  

Organizacja humanitarna Euro-Med Human Rights Monitor wydała we wtorek raport zawierający świadectwa około stu Palestyńczyków, którzy przebywali w izraelskich miejscach zatrzymania. To ludzie – głównie mężczyźni, ale też ponad 20 kobiet i czworo dzieci – których zatrzymano w Strefie Gazy. „Zebrane informacje wskazują, że izraelskie wojsko rutynowo popełnia przestępstwa samowolnych zatrzymań, wymuszonych zaginięć, zabjstw z premedytacją, tortur, nieludzkiego traktowania, przemocy seksualnej i odmowy prawa do sprawiedliwego procesu. Potwierdzają również, że izraelska armia stosuje psychiczne i fizyczne tortury na Palestyńczykach, w tym bicie z zamiarem zabicia, przemoc seksualną, elektrowstrząsy, zasłanianie oczu, długotrwałe krępowanie rąk i nóg. Stwierdzono, że dochodzi też do odmowy dostępu do jedzenia i pomocy medycznej, również w przypadkach zagrożenia życia, plucia, oddawania moczu na zatrzymanych i innych okrutnych i poniżających aktów. Ponadto stosowana jest przemoc psychiczna w postaci gróźb gwałtu i śmierci, napastowania i innych form przemocy seksualnej” – czytamy w podsumowaniu.

33-letni Abdul Quader Jamal Tafesh został zatrzymany podczas oblężenia szpitala im. Kamala Adwana w miejscowości Bajt Lahija. Był wśród osób, które rozebrano, zakuto w kajdanki, ustawiono przed kamerami i kazano klęczeć. Tafeshowi naklejono numer na ramię i zmuszono do biegania, a następnie przewrócono i kopano. Gdy powiedział, że przeszedł operację ramienia, żołnierz zaczął w nie kopać, a mężczyzna z bólu tracił przytomność.

Mieszkaniec miasta Gaza pod inicjałami M.Q. był torturowany we własnym domu. Pobito go i kazano odmawiać Szahadę, czyli muzułmańską modlitwę, odmawianą m.in. przed śmiercią. Gdy skończył, żołnierz wystrzelił w ścianę za nim. Później M.Q. został związany, żołnierze rzucali w niego kamieniami, by na koniec rzucić go na ziemię, następować mu na głowę i oddawać na niego mocz.

50-stronicowy raport na razie jest dostępny tylko po arabsku. We wcześniejszych informacjach prasowych Euro-Med Monitor przywoływał też świadectwo 43-letniego Jihada Yassina, którego rażono prądem i bito. – Podawano nam jedzenie z pleśnią. Nie tylko nas bito, ale też kazano zażywać substancje, po których dostawaliśmy halucynacji – zeznał Yassin. – Zabrano mnie na przesłuchanie, w trakcie którego byłem bity kijami i pałami, również po twarzy. Jeden z żołnierzy postawił mi nogę na klatce piersiową i dociskał aż straciłem oddech. Zostawili mnie, gdy zobaczyli, że krwawię z głowy i stóp – to z kolei świadectwo 35-letniego Khairy Dallouliego. 

43-letni Omar Abu Mudallala poinformował organizację, że żołnierze zapraszali cywilów na oglądanie tortur. – Wojsko przyprowadzało izraelskich cywilów do centrum zatrzymania, gdzie bili nas i mówili im: „To są terroryści Hamasu, którzy zabijali was i gwałcili wasze kobiety 7 października”. Cywile nagrywali to, jak byliśmy bici, maltretowani i torturowani, a oni się z nas nabijali – powiedział mężczyzna. W trakcie trwającego ponad 50 dni zatrzymania Abu Mudallala doświadczył tego pięciokrotnie.

Wszystkie osoby, które rozmawiały z organizacją, zostały wypuszczone z niewoli, co oznacza, że nie wykryto żadnych ich powiązań z Hamasem. Euro-Med Monitor jest zdania, że izraelskie więzienia i inne miejsca zatrzymania stały się bardziej brutalnymi kopiami więzienia w Guantanamo.

„Jedynym, co dzieli Sde Teiman od Guantanamo i Abu Ghraib jest odległość” 

„Sde Teiman wchodzi w skład sieci placówek wojskowych w Izraelu, które działają w oczywisty sposób naruszając prawo międzynarodowe i podstawowe standardy etyczne. Ale fakt, że do takich praktyk dochodzi podczas trwającej wojny niestety nie zaskakuje. Wiadomo było, co się święci. Rząd Izraela miesiącami budował prawne podwaliny, by takie miejsca jak Sde Teiman mogły działać z bezprecedensową bezkarnością” – wyjaśnia niezależny magazyn +972, który tworzą dziennikarze z Izraela i Palestyny,

Jedno z praw, które weszło w życie pozwala na zatrzymanie osoby bez nakazu na 45 dni, przetrzymywanie bez kontroli sądowej przez 75 dni i bez kontaktu z prawnikiem przez 180 dni. „Łączny efekt tych regulacji sprawia, że osoba może być torturowana, może nawet umrzeć i nikt nie dowie się o jej zatrzymaniu, warunkach, w jakich przebywa i miejscu uwięzienia” – czytamy.

Magazyn podsumowuje: „Świat musi się dowiedzieć o tym, co dzieje się w izraelskich więzieniach i miejscach zatrzymania, co jest istotną częścią wojny w Gazie. Naszym prawnym, moralnym i ludzkim obowiązkiem jest ujawniać koszmarne tortury i nadużycia oraz doprowadzić do ich zakończenia. Inaczej jedynym co dzieli Sde Teiman od Guantanamo i Abu Ghraib jest odległość”

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.