Agencja Reutersa podała w czwartek, że administracja prezydenta USA Donalda Trumpa planuje cofnięcie czasowego zezwolenia na pobyt 240 tys. ukraińskim uchodźcom, być może już w kwietniu. Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt napisała później w serwisie X, że decyzja w tej sprawie „nie została jak dotąd podjęta”. Jej słowa nie uspokoiły mieszkających w USA Ukraińców.

– Nie jestem zaskoczona. Po Trumpie można się wszystkiego spodziewać – stwierdza w rozmowie z Interią Krystyna Stasyshen. Do Chicago przyleciała 2,5 roku temu. Jeśli Biały Dom wprowadzi nowe regulacje, 27-latka znajdzie się wśród osób, których zmiany dotkną. – Cóż, po prostu wrócę do domu – mówi, tłumacząc, że pobyt w USA od początku traktowała jako tymczasowe rozwiązanie. – Dom, to zawsze dom. Ameryka jest przereklamowana – podkreśla.

Choć czuje się bezsilna wobec kolejnych decyzji administracji Trumpa, nie potrafi przyglądać się im bez reakcji. – Uczestniczę w protestach Ukraińców przed Trump Tower w Chicago. To pokojowe demonstracje z flagami i śpiewaniem ukraińskiego hymnu i pieśni ludowych. Na ulicach jest też dużo policji. Także Amerykanie dołączają do marszu lub przynajmniej trąbią ze swoich samochodów – opisuje 27-latka.

Zdaniem Krystyny administracja Trumpa wcale nie zwraca uwagi na demonstracje. – Mimo to krążą już plotki, że uczestnicy tych akcji będą deportowani – dodaje.

Protesty przed Trump Tower AFP

USA. Ukrainka: Jeździli za mną, wykrzykując prorosyjskie hasła

Protesty w różnych miejscach kraju nie doczekały się jeszcze reakcji ekipy Donalda Trumpa. Nie umykają jednak uwadze Amerykanów, którzy zdaniem Oksany Diduh nie zawsze są im przychylni. A przynajmniej nie w Pensylwanii, gdzie żyje.

– Mieszkam w hrabstwie Bucks. Używam swojego samochodu jako narzędzia protestu. Mam elektroniczny znak na tylnej szybie, na którym mogę wyświetlać dowolne wiadomości – opisuje, pokazując nagranie. Widać na nim niebieski napis: „Gratulacje dla prezydenta Trumpa za skuteczne dopięcie wymuszonego porozumienia z ofiarami rosyjskiego ludobójstwa”.

Oksana jeździła z nim tuż przed wizytą Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu. Tej, którą zamiast podpisania umowy o minerałach, zwieńczyła awantura na oczach całego świata. Zwolennicy prezydenta USA dali jej odczuć, po której stronie sporu stoją.

– Czasami spotykam się z hejtem. Ludzie krzywo na mnie patrzą, krzyczą, wyklinają. Niedawno ktoś jeździł za mną przez kilka minut, wykrzykując z samochodu prorosyjskie hasła: „Dalej, Rosjo!”, „Kochamy Putina”, „Wracaj do Ukrainy” – opowiada.

Jej zdaniem przez obecną administrację Amerykanie ukraińskiego pochodzenia, jak ona, czują się na celowniku tylko przez to, że „otwarcie popierają walkę Ukrainy o wolność” i sprzeciwiają się nowym rządom. – Ci Amerykanie, którzy stali z nami ramię w ramię od lutego 2022 roku, nadal stoją po naszej stronie. Ci, którzy wspierają tę administrację, otwarcie mówią, że nie chcą dalszej pomocy dla Ukrainy, albo zupełnie unikają tematu – relacjonuje.

37-latka osobiście uważa decyzje Donalda Trumpa względem Ukrainy za „przerażające i nieludzkie”. – Trumpowi udało się jeszcze bardziej podzielić i spolaryzować kraj – stwierdza.

Z jej obserwacji wynika, że w Pensylwanii „garstka odważnych republikanów, którzy są gotowi przeciwstawić się Trumpowi, została całkowicie przyćmiona przez radykalny ruch MAGA (Make America Great Again, hasło Donalda Trumpa – red.)”, który według Oksany „wypluwa tępą rosyjską propagandę i antyukraińską narrację milionom niedoinformowanych Amerykanów w krajowej telewizji i mediach społecznościowych”.

37-latka zna też Ukraińców, którzy wcześniej poparli Trumpa. Dziś większość z nich milczy. – Chyba ze wstydu – stwierdza.

USA-Ukraina. „Amerykanie nie myślą o geopolityce”

W Chicago również daje się odczuć, jak bardzo podzieleni są Amerykanie. – Większość ludzi twierdzi, że Trump nie reprezentuje ich punktu widzenia i wartości, ale są też wielcy fani jego osobowości, którzy nawet nie weryfikują faktów – dodaje Krystyna.

Według niej Amerykanie skupiają się na własnych wewnętrznych problemach, nie myśląc zbytnio o geopolityce. – Większość z nich jest słabo poinformowana o tym, co naprawdę się dzieje. W prywatnych rozmowach okazują empatię i mówią, że są po stronie Ukrainy – mówi 27-latka, przypominając, że na froncie nie brakuje też amerykańskich ochotników.

Zarówno ona, jak i inni znani jej Ukraińcy żyjący w USA nieustannie wspierają finansowo ukraińskie wojsko. – To nasi obrońcy. Prawie każdy z nas ma kogoś bliskiego, kto właśnie walczy lub stracił kogoś na froncie – dodaje.

Ukraińcy o Trumpie: Ameryka przypomina dyktaturę

Oksana zna niewielu ukraińskich mężczyzn żyjących w USA. Nie licząc tych, którzy przeprowadzili się do Ameryki jeszcze przed wybuchem wojny. Reszta albo została w Ukrainie, albo nie wychyla się i unika rozmów. Danyl ma 20 lat. W Stanach Zjednoczonych spędził ich ponad 17 i choć wizja deportacji go nie dotyczy, zna mnóstwo osób, które drżą na myśl o wprowadzeniu nowych regulacji dla ukraińskich uchodźców.

– Mam wielu przyjaciół i członków rodziny, którzy przeprowadzili się tutaj w czasie wojny. Chodzę do ukraińskiego kościoła i rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy uciekli przed wojną w obawie o swoje życie. Tego, czego musieli doświadczyć, nie życzyłbym najgorszemu wrogowi. To naprawdę smutne, co chce zrobić obecny prezydent, który wybiera stronę Rosji i nie ma wyrzutów sumienia wobec ludzi, którzy uciekają ze strefy wojny – podkreśla.

Zdaniem Danyla Ameryka pod rządami Trumpa coraz bardziej przypomina dyktaturę. 

– Reakcja Amerykanów na ostatnie wydarzenia była bardzo zróżnicowana w stosunku do mnie jako Ukraińca. Zwolennicy Trumpa nazywają nas „okropnymi”, bo nie rozumieją obecnej sytuacji i naprawdę wierzą, że Putin jest w jakiś sposób dobrym gościem, co mnie obrzydza. Myślą, że nasi rodacy wychodzą i zabijają Rosjan. A to nie tak, my tylko bronimy naszego kraju, a większość wojny i tak toczy się na ukraińskiej ziemi. Pozostali okazują mnóstwo wsparcia, co bardzo doceniam w tych trudnych czasach – opowiada 20 latek.

Ukrainka w USA: Ameryka była marzeniem babci. Chciałabym wrócić

Obecnie Danyl mieszka w New Jersey, ale na początku jego życie toczyło się w Nowym Jorku. Nigdy nie planował powrotu do ojczyzny. Rozważyłby to tylko w razie narastającej niechęci do Ukraińców Ameryce.

Inaczej jest w przypadku Oksany. Przyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdy miała 12 lat. – Migracja całej rodziny była marzeniem mojej babci. Uciekała przed KGB i postsowieckimi, prorosyjskimi kolaborantami. Po tych wszystkich latach tylko my dwie zdecydowałyśmy się pozostać w USA, reszta rodziny wróciła do Ukrainy lata temu – opowiada. Sama z wielu przyczyn nie mogła sobie na to pozwolić. Żałuje.

– Chciałbym wrócić do Ukrainy, żeby to tam spędzić resztę życia razem z moimi bliskimi. Gdybym miała wybór, przeprowadziłabym się z powrotem już w 2022 roku – wyznaje.

W rozmowie z Interią mieszkająca w Seattle Lina Ngo podkreśla, że Biały Dom zdementował informacje Reutersa dotyczące ukraińskich uchodźców. Jednak mimo to wielu jej rodaków ma duże obawy.

Ngo urodziła się w Kijowie w rodzinie wietnamskich emigrantów. Po eskalacji rosyjskiej agresji w 2022 roku wraz z rodziną opuściła Ukrainę. Dziś działa w organizacji pozarządowej Ukraine Defense Support.

– Wielu Ukraińców, z którymi rozmawiałam, czuje się zagrożonych – mówi Ukrainka. – Niektórym niedługo kończy się ważność dokumentów zezwalających na legalny pobyt w USA. Złożyli podania o przedłużenie, ale nadal nie dostali odpowiedzi – opisuje.

Część rodziny Ngo mieszka w Teksasie. Tak jak ona trafili do Stanów w 2022 roku. – Martwią się. Ja też – dodaje.

Opisuje, że w jej mieście działają funkcjonariusze ICE, odwiedzają domy, miejsca pracy uchodźców. Byli też w okolicy, w której mieszkają uchodźcy w Ukrainy.

– Ludzie są bardzo zestresowani, nie wiedzą, czego się spodziewać. Żyją w niepewności – podkreśla Lina Ngo. – Martwimy się też o to, co stanie się z Ukrainą. Jesteśmy bardzo zmartwieni stanem relacji USA i Ukrainy. Nie wiemy, co nas czeka i to chyba jest najgorsze – wyznaje.

W trudnej sytuacji Lina pokłada nadzieję w Amerykanach. – Jest tak wielu uchodźców w całych Stanach, jesteśmy wszędzie. To wpływa także na ekonomię USA. Uchodźcy z Ukrainy przybywają tu i pierwsze, o co pytają to: Gdzie mogę znaleźć pracę? – opisuje, licząc, że obywatele nie dopuszczą do deportacji z ich kraju.

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.