Nasze drony są lepsze od zachodnich odpowiedników. Jeśli mówimy o głębokich uszkodzeniach, to jest to w 100 proc. prawda. Dzieje się tak, ponieważ producenci mają kontakt z polem bitwy. Oczywiste jest, że nie biorą udziału we wszystkich misjach, ale mają szybki, wysokiej jakości feedback. Tylko to działa – mówił „Fidel”, oficer 14. pułku bezzałogowych statków powietrznych Ukrainy.

Wojskowy wymieniał, że sukcesu w rozwoju bezzałogowców nie da się osiągnąć bez wsparcia technicznego obiektów, prac badawczo-rozwojowych i produkcji. – Jednym z najważniejszych wyzwań, przed którymi stoimy teraz, jest przyspieszenie zmian – od informacji z pola bitwy do wykonania producenta – zaznaczył „Fidel”.

Wojna w Ukrainie. Wojskowi chwalą drony rodzimej produkcji. „Przełom”

Ukraiński oficer wspominał, że żołnierze po pierwszych próbach pracy z niektórymi urządzeniami zdawali sobie sprawę, że najpierw muszą każdy dron rozłożyć na części, by zobaczyć, jak działają poszczególne elementy, a także co należy zmienić.

– Wygląda na to, że technologia nie zmieniła się radykalnie. Widzimy ogromny przełom w naszych systemach, ponieważ Ukraina kieruje tam wiele zasobów, energii i zapewnia możliwości rozwoju – zauważył.

Słowa „Fidela” potwierdza inny żołnierz 14. pułku bezzałogowych statków powietrznych, oficer o pseudonimie „Casper”. Wojskowy przekazał, że jego oddział wykorzystuje obecnie około 80-90 proc. dronów rodzimej produkcji, a pozostałe 10 proc. stanowią maszyny zagraniczne. Jak dodaje agencja Unian, na początku pracy z dronami było odwrotnie.

Ukraińskie drony lepsze od zachodnich? Żołnierze nie mają wątpliwości

Zagraniczne (drony – red.) są teraz gdzieś w okolicach toyoty, a ukraińskie to już mercedesy. Nasze przerastają je o głowę. Cały ten sukces wynika z tego, że mamy stały feedback, nieustannie się modernizujemy. A nasi producenci to naprawdę porządni faceci, zawsze słuchają – ocenił „Casper”.

– Mam z nimi bezpośredni kontakt, od razu mówię, co jest nie tak: taki i taki bałagan się wydarzył – trzeba to szybko naprawić. A nasi producenci są bardzo elastyczni, zagłębiają się w to – i kolejna partia przyjeżdża do nas z modernizacją – wskazywał wojskowy. W jego ocenie trafienie wrogiego celu nie stanowi już dla ukraińskich żołnierzy „żadnego problemu”.

„Casper” tłumaczył także, że Kijów nie tylko modernizuje drony docierające do wojska, ale zatrudnia się także „specjalnie przeszkolonych ludzi z doświadczeniem, którzy wiedzą, jak ustalić trasę, by dron dotarł tam, gdzie musi”.

– Nie jesteśmy jeszcze w pełni wyposażeni, ale producenci zwiększają swoje moce przerobowe, więc myślę, że do końca roku osiągniemy pełne zaopatrzenie – podkreślił.

– Wróg kontratakuje. Nie ma teraz czegoś takiego, że przelatujesz na pewnej odległości i wróg nie ma już obrony powietrznej. Jest obrona powietrzna obiektów, jest potężna walka elektroniczna. Dlatego teraz musimy zrozumieć taktykę (…), aby na końcu wymagany procent dronów dotarł do celu. A nawet 20-30 proc. tworzy taki chaos, że niemal i to wystarcza – wyjaśnił ukraiński oficer.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.