
W skrócie
-
Rosyjski żołnierz Daniił Syczow został schwytany przez Ukraińców i spędził z nimi dwa miesiące.
-
Syczow pomagał Ukraińcom w budowaniu umocnień i uczestniczył w obronie pozycji przed rosyjskimi atakami.
-
Podkreśla, że Ukraińcy traktowali go dobrze, a Rosjanie nie biorą jeńców i nie obchodzi ich los swoich żołnierzy.
Rosjanin został schwytany przez żołnierzy 93. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej „Chołodnyj Jar” podczas walk w miejscowości Rusin Jar we wschodniej Ukrainie.
Wcześniej służył w rosyjskim wojsku w Armenii, a na front wojny Rosji z Ukrainą trafił po bójce z oficerem.
– Zatuszowali sprawę i wysłali mnie do Doniecka. Tam trafiłem na dwa tygodnie do obozu szkoleniowego – stwierdził Daniił Aleksandrowicz Syczow w wywiadzie wideo udzielonym Ukrainian Witness.
Wojna w Ukrainie. Rosyjski żołnierz przeszedł na stronę Ukraińców
Żołnierz następnie trafił do miejscowości Rusin Jar. – Zadanie polegało na utrzymaniu pozycji. Powiedziano nam, że od tygodni nikogo tam nie ma, mieliśmy tylko zająć pozycje i tam siedzieć – wspominał.
Sytuacja na miejscu okazała się jednak inna. Rosyjskie siły zostały najpierw ostrzelane przez ukraińskie drony, następnie na polu walki pojawili się żołnierze z Ukrainy. Podczas ataku zginął partner Syczowa, a on sam został lekko ranny i poddał się Ukraińcom.
– Później znalazłem się w obozie z ukraińskimi żołnierzami. Pomogłem im budować umocnienia, spędziłem tam ponad 60 dni – wyjaśnił.
Żołnierz z Rosji pomagał Ukraińcom. Przeszedł na ich stronę
Syczow brał też udział w obronie Rusinego Jaru przed kolejnymi atakami ze strony rosyjskiej armii. – Pomagałem na tyłach, podawałem żołnierzom sprzęt, kopałem umocnienia – stwierdził.
– Chciałem po prostu przeżyć. Rosjanie nie przejmują się tym, kim jesteś, nie biorą jeńców – zauważył.
Żołnierz dodał, że nie wierzy w narrację, że „Ukraińcy są złymi ludźmi”. – Żyłem z nimi przez dwa miesiące, dobrze mnie traktowali – podkreślił.
Źródło: Ukrainian Witness













