Jak wygląda życie Ukraińców na terenach okupowanych przez Rosję? Trzy lata po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji, 24 lutego 2022 r., ziemie będące pod władzą Moskwy, obejmujące 20 proc. powierzchni kraju, stały się martwą strefą.

Komunikacja z osobami, które tam pozostały, jest trudna i niebezpieczna, więc relacje są rzadkie, a informacje fragmentaryczne. Wygnani burmistrzowie okupowanych miast i rodziny, którym niedawno udało się uciec, w rozmowie z „Le Monde” opisują zamknięty, dysfunkcyjny i opanowany przez terror świat, w którym wszystko, co ukraińskie, jest metodycznie niszczone i zastępowane rosyjskimi odpowiednikami.

Tymczasem Donald Trump zamierza omówić z Władimirem Putinem „podział pewnych aktywów” między Kijowem a Moskwą, w tym „ziemi” i „zakładów energetycznych”.

Ukraińcy, którzy pozostali po drugiej stronie linii frontu, czują bardziej niż kiedykolwiek, że mogą pozostać w zawieszeniu.

Wojna w Ukrainie. Dramat Ukraińców na okupowanych terytoriach

Miliony ukraińskich obywateli nadal mieszkają na okupowanych częściach obwodów zaporoskiego, chersońskiego, donieckiego i ługańskiego. Choć 30 września 2022 r. Rosja ogłosiła ich aneksję, kontroluje jedynie 70 proc. ich całkowitej powierzchni – oraz anektowany w 2014 r. Krym.

Władze Kijowa i ukraińskie organizacje potajemnie starają się utrzymywać z nimi kontakt i udzielać im pomocy.

– Składamy elementy układanki, aby zrozumieć, co się tam dzieje – wyjaśnia Piotr Andriuszczenko, były zastępca mera Mariupola i dyrektor Centrum Badań nad Okupacją w Dnieprze. Nawet dla niego zbieranie tych informacji nie jest pozbawione ryzyka.

– Otrzymuję groźby. Rosjanie nie chcą, by te historie ujrzały światło dzienne – mówi.

Jak twierdzi, w ciągu trzech lat wojny regiony, które Kreml chce zintegrować z Rosją, przeszły już głęboką transformację.

– Wszystko się zmieniło. Dziś są to martwe obszary, na których nie ma pracy – poza budownictwem – nie ma infrastruktury, usług socjalnych, leków, a ludzie żyją pod ciągłą presją ze strony Rosji. Nawet kolory i zapachy są inne, bo niegdyś wszystkie nasze produkty były zbliżone do europejskich modeli. Dziś są to produkty rosyjskie, odziedziczone jeszcze z czasów radzieckich – podkreśla Piotr Andriuszczenko.

Życie pod rosyjską flagą. Wstrząsające relacje uciekinierów

Czasami trzeba czekać dwie, a nawet trzy godziny na autobus, śmieci nie są zabierane, windy są zepsute, a zniszczone przez bombardowania rury często pozostają nienaprawione. Zmieniła się również sama populacja.

– Dziś w Mariupolu co druga osoba nie ma nic wspólnego z miastem – mówi mer na wygnaniu Wadym Bojczenko. Okupanci otwierają bramy dla obywateli rosyjskich, aby zastąpić nimi tamtejszą ludność.

Nowi przybysze przyspieszyli wyjazd Niki i Wasyla, odpowiednio w wieku 66 i 71 lat.

– Powiedzieli nam: „Niedługo wyzwolimy Odessę, wszystko będzie nasze” – zwierza się emeryt z Mariupola, a obecnie uchodźca w Kijowie wraz z żoną.

– Nie mamy nic wspólnego z tymi ludźmi. Putin wyprał im mózgi – przyznaje.

Dwoje Ukraińców, którzy ze względów bezpieczeństwa wypowiadają się pod zmienionymi imionami, byli świadkami zmian, jakie zaszły w Mariupolu od początku inwazji. Doświadczyli wszystkiego: nieustannych bombardowań, 86-dniowego krwawego oblężenia, a następnie odbudowy, przymusowej rusyfikacji i wymazywania zbrodni wojennych.

– Kiedy bombardowania ustały, wszystko zostało zniszczone – wspomina Nika, blondynka o różowych włosach, w różowym swetrze. – Nie było już wody, prądu, jedzenia, gazu, cywilizacji. Kiedy wyszłam na ulicę, wszędzie było pełno ciał. Wszystko było czarne i zakurzone – opisuje.

Przeżyli oblężenie Mariupola. Teraz zamierzają tam wrócić

Małżeństwu, które przez długi czas mieszkało w Mariupolu, aby opiekować się niepełnosprawną przyjaciółką, udało się uciec z nią dopiero w listopadzie 2024 r. Odbyli wówczas długą podróż przez Donieck, Rosję, Białoruś, Polskę i Ukrainę – była to jedyna możliwa droga ucieczki. Choć od czterech miesięcy wszyscy trzej mieszkają w Kijowie, Nika i Wasyl w czerwcu zamierzają pojechać do Mariupola, aby załatwić tam pewne sprawy administracyjne.

Chcą się również upewnić, że pod ich nieobecność mieszkanie nie zostanie przekazane Rosjanom. Z doniesień wynika bowiem, że rosyjscy przybysze wywłaszczają tych, którzy uciekli, ponieważ w mieście brakuje domów. Jeden na dwa został zniszczony, wiele innych uległo uszkodzeniom.

– Spośród 67 tys. zniszczonych domów odbudowano zaledwie 3 tys. – mówi Wadym Bojczenko, który został przesiedlony do Kijowa.

Rosjanie odbudowali Mariupol na zgliszczach i trupach. Według burmistrza podczas oblężenia zginęło co najmniej 22 tys. osób. Po ogłoszeniu „wyzwolenia” miasta siły rosyjskie sprowadziły koparki i „wywiozły gruz wraz z ciałami, które traktowano jak zwykłe odpady” – opowiada mer, ujawniając, że Rosjanie wykorzystali do tego zadania ukraińskich jeńców wojennych z pułku Azow.

– Dziś Rosjanie ukrywają swoje zbrodnie wojenne, odbudowując miasto, jakby nic się nie stało – podkreśla urzędnik, ubolewając nad faktem, że „trzy lata później ONZ nadal nie uznała mariupolskiej tragedii za zbrodnię wojenną”.

Tak działają Rosjanie na okupowanych ziemiach. „Paszport pozwala przetrwać”

Na wszystkich okupowanych terytoriach Moskwa kontynuuje politykę przymusowej rusyfikacji. Posiadanie rosyjskiego paszportu jest niezbędne do uzyskania dostępu do usług, takich jak mieszkanie, opieka zdrowotna, woda, a nawet pomoc żywnościowa. Ukraińskie władze szacują, że ma go ponad 80 proc. obywateli. – To dla nich jedyny sposób na przetrwanie – podkreśla burmistrz Mariupola.

Na ulicach patrole sprawdzają tożsamość cywilów, a ci o proukraińskich poglądach są ścigani. W położonej w obwodzie chersońskim Kachowce latem 2022 roku aresztowano 38-letniego Mychajła.

– Rosjanie mają listy osób, które uważają za zagrożenie. Powiedzieli mi, że wsadzą mnie do sali tortur i postrzelą w nogę – mówi były ochroniarz firmy rolniczej.

W tamtym wypadku Rosjanie pozwolili mu odejść. Mychajło ograniczył wówczas przemieszczanie się tak bardzo, jak było to możliwe. – Moja matka i ja długo czekaliśmy na wyzwolenie. Po niepowodzeniu ukraińskiej kontrofensywy przygotowaliśmy się do wyjazdu. Zajęło nam to rok – wspomina. Obecnie mieszkają w obwodzie wołyńskim na północnym zachodzie Ukrainy.

Inni nie mieli jednak tyle szczęścia. Według Kijowa tysiące ukraińskich cywilów zostało porwanych i zamordowanych, a wielu innych cierpi z powodu nieludzkich tortur w więzieniach.

– Na terenach okupowanych wszystkie areszty mają sale tortur – mówi Iwan Fiodorow, gubernator obwodu zaporoskiego. Na nieszczęście zatrzymanych cywilów – w odróżnieniu od jeńców wojennych – nie ma mechanizmu umożliwiającego ich wymianę.

Z sąsiadami lepiej szczerze nie rozmawiać

Zastępca mera EnerhodaruIwan Samojdiuk, który został aresztowany i uwięziony w marcu 2022 r. podczas dostarczania pomocy żywnościowej, jest jednym z niewielu, którzy zostali wymienieni. Według Centrum Studiów nad Okupacją od lutego 2022 r. wymieniono w sumie tylko „pięciu do dziesięciu cywilów”.

Białobrody mężczyzna został najpierw porwany, a potem był torturowany przez Rosjan w Melitopolu. Następnie przewieziono go do garażu w Dniepropietrowsku, w obwodzie zaporoskim.

– Rosjanie lubią uderzać w to samo miejsce w nogach, żeby ludzie nie mogli chodzić. Tortury były tak okrutne, że na moich oczach zmarły dwie osoby w wieku 46 i 32 lat – wspomina. Burmistrz Dniprorudnego Jewhienij Matwiejew również został zamęczony na śmierć. Jego ciało zwrócono w grudniu 2024 r.

Zdaniem obserwatorów represje są znacznie silniejsze na terenach zdobytych w 2022 r., gdzie Moskwa zamierzała stłumić wszelki opór.

– Rosjanie rzucają granatami w domy, żeby terroryzować ludzi – mówi Olena Gubanowa, dyrektorka organizacji Helping to Leave, która pomaga Ukraińcom opuścić okupowane terytoria. – A jeśli dzieci nadal będą uczyć się w ukraińskich szkołach online, rodzina zostanie ukarana – zaznacza.

Ci, którzy początkowo ośmielili się narzekać na zły stan usług utworzonych przez okupantów, umilkli zaraz po wizycie na posterunku policji. Cisza stała się regułą.

– Sąsiedzi powiedzieli mi, że jeśli będę dalej twierdzić, że Rosjanie są tam nielegalnie, przyjdą i mnie zadenuncjują. Od tamtej pory zwierzamy się tylko jednej zaprzyjaźnionej rodzinie. Z innymi po prostu wymieniamy uprzejmości – wspomina poruszona Nika.

Rusyfikacja i propaganda. „Jakby wyprano im mózgi”

Na okupowanych terytoriach obowiązuje teraz czas moskiewski i równoległa rzeczywistość, w której na każdym rogu ulicy wychwala się rosyjskich „bohaterów” i „wyzwolenie”. Wszechobecne są rosyjskie flagi, pomiędzy którymi czasami powiewają również te radzieckie. – Propaganda jest tak potężna, że przybyszom z zewnątrz stopiłyby się mózgi – kontynuuje emerytka Nika.

Od kilku miesięcy w tamtejszej przestrzeni publicznej pobrzmiewają także wezwania do mobilizacji.

– Są wszędzie: na dworcu autobusowym i na targu. To przyspieszyło nasz wyjazd, obawiałem się mobilizacji. Strasznie byłoby walczyć przeciwko Ukrainie. Oficjalnie Rosjanie mówią, że nigdy tego nie zrobią, ale zrobili to już w Ługańsku i Doniecku – mówi Mychajło.

Według Fiodorowa „setki” Ukraińców zostało wcielonych do rosyjskiego wojska. Niektórzy z nich zostali schwytani przez armię Kijowa. Obecnie przebywają w ukraińskich więzieniach i są oskarżeni o kolaborację.

Pomimo represji i rozmaitych trudności w ostatnich miesiącach na okupowane terytoria powróciły tysiące Ukraińców, którym nie udało się odbudować swojego życia gdzie indziej lub którzy nie otrzymali wystarczającej pomocy od ukraińskich władz. Powracający niekoniecznie są jednak mile widziani.

– W Mariupolu Rosjanie wykonują testy DNA. Jeśli zauważą, że twoje drzewo genealogiczne jest całkowicie ukraińskie, nie wpuszczą cię. Zabronili również powrotu babci, ponieważ jej wnuk służy w ukraińskiej armii. Wymyślają wszelkiego rodzaju wymówki, żeby zapobiec powrotom, bo chcą zamknąć miasto – tłumaczy Wadym Bojczenko.

Z biegiem czasu Ukraińcy na okupowanych terytoriach zaczynają rozumieć, że znaleźli się w pułapce.

Artykuł przetłumaczony z „Le Monde”. Autorka: Faustine Vincent

Tłumaczenie: Nina Nowakowska

Tytuł, lead, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebookui komentuj tam nasze artykuły!

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.