
Rosyjski statek zatonął w tajemniczych okolicznościach. Nowe doniesienia
Pod koniec ubiegłego roku statek towarowy Ursa Major, należący do tak zwanej rosyjskiej floty cieni, zatonął w tajemniczych okolicznościach u wybrzeży Kartageny w Hiszpanii. Zginęło dwóch członków załogi, 14 osób zdołało się uratować. Hiszpański dziennik „La Verdad” poinformował, że jednostka przewoziła dwa jądrowe reaktory wodne ciśnieniowe dla Korei Północnej. Początkowo kapitan statku Igor Anisimow mówił, że przewożono jedynie puste kontenery i sprzęt budowlany. Podczas śledztwa zmienił jednak zeznania i powiedział, że transportowano ciężkie włazy do okrętów podwodnych. Analiza zdjęć z dronów ujawniła dwa niezgłoszone niebieskie kontenery na rufie, ważące około 65 ton każdy. „Śledczy uznali, że były to w rzeczywistości pokrywy dwóch reaktorów jądrowych VM-4SG, potencjalnie przeznaczonych dla nowej klasy północnokoreańskich okrętów podwodnych” – donosi hiszpańska gazeta.
Ursa Major zatonął na Morzu Śródziemnym
Statek należał do firmy Oboronlogistics, która zajmuje się transportem i dostawami rosyjskiego sprzętu wojskowego, powiązanej z rosyjskim resortem obrony. Informowała ona, że na pokładzie były dźwigi portowe i części do lodołamaczy, które miały być zainstalowane w porcie we Władywostoku. Państwowa rosyjska agencja RIA Novosti informowała, że statek wypłynął z Sankt Petersburga 11 grudnia i zmierzał do portu we Władywostoku. Miał tam dotrzeć 22 stycznia. Z kolei oortal Kyiv Post podał na platformie X, że statek najprawdopodobniej transportował dwa 45-tonowe włazy do reaktora jądrowego lodołamacza i dwa dźwigi portowe Liebherr.
Przeczytaj także: „Życzenia Kim Dzong Una dla Putina. 'Nikt nie zdoła zniszczyć naszej więzi'”.
Źródła: La Verdad, Gazeta.pl












