W sobotę w Gliwicach odbyła się oficjalna inauguracja kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego.

Z kolei w Lublinie – na spotkaniu z mieszkańcami – pojawił się Karol Nawrocki, kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość.

Nie zabrakło oceny wystąpienia obecnego prezydenta stolicy.

– Oko mi się zamykało, ale dotrwałem do końca – powiedział. Początek wystąpienia premiera Donalda Tuska określił jako „stand up”. – Wychodzi człowiek, który pchał Polskę i Europę w ręce Putina i mówi, że nawet, by mi nie oddał chomika pod opiekę, bo widział jakiś album, w którym mnie wprawdzie nie było, ale istnieje domniemanie, że być może jestem osobą niebezpieczną – powiedział Nawrocki.

Z kolei kandydata PO na prezydenta Polski Rafała Trzaskowskiego nazwał „Rafałem z ratusza”. – Jak wyszedł, zacząłem szukać swojego różańca w kieszeni. Ja po prostu prezydenta stolicy nie poznałem. Ten sam gość, który kazał ściągać krzyże z warszawskich urzędów, mówi, że będzie bronił tradycji. Coś tu jest nie tak – ocenił Nawrocki.

„Czułem się mocno skonsternowany”

Stwierdził, że koledzy z środowiska politycznego wiceszefa PO chcą podnoszenia stóp procentowych w Radzie Polityki Pieniężnej, a „Rafał Trzaskowski wychodzi i mówi, że to Adam Glapiński każe podnosić stopy procentowe”.

Przyznał, że oglądając konwencję PO, czuł się mocno skonsternowany i podsumował wydarzenie jako polityczne show. – Gość potrafi być przez 45 minut zupełnie nie sobą, mówiąc ludziom o tym, że Polska potrzebuje zrównoważonego rozwoju – relacjonował Nawrocki. Jego zdaniem zaś dzisiejszy rząd dąży do wykluczenia Polski powiatowej, bo – jak wymienił – upadają kolejne nitki CPK, szpitale powiatowe, czy komunikacja w małych miejscowościach.

Zwracając się do Rafała Trzaskowskiego, powiedział:”nie oczekujcie ode mnie, że będę robił z siebie wariata na scenie, mówiąc, że jestem kimś, kim nie jestem”.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.