Ustalono, że 5 lipca w Borzęcinie Dużym (woj. mazowieckie) 26-letni kierowca wjechał w dwóch 12-latków, którzy poruszali się rowerami. Jeden z chłopców zginął na miejscu, a drugi trafił do szpitala. Policja zatrzymała kierującego samochodem marki BMW. Miał trzy promile alkoholu, a na przesłuchanie czekał w policyjnej izbie zatrzymań, aby wytrzeźwieć. Teraz sprawę wypadku komentują sąsiedzi i okoliczni mieszkańcy.

Zobacz wideo Pijany 20-latek roztrzaskał się na myjni samochodowej

Borzęcin Duży. Tragiczny wypadek na drodze. „Przerzuciło go przez płot sąsiada”

Reporterzy „Uwagi!” TVN dotarli do świadków wypadku w województwie mazowieckim. – Usłyszałyśmy pisk opon, huk, wybiegłyśmy, bo to brzmiało, jakby samochody na siebie wpadły – mówi Elżbieta, mieszkanka Borzęcina Dużego. Kobiety od razu pobiegły na miejsce. Zobaczyły jednego z chłopaków, który leżał i był przez kogoś opatrywany. To Radek.

– Nie wyglądał, żeby miał poważne obrażenia, ale na pierwszy rzut oka ciężko ocenić. Na pewno miał ranną nogę, bo sączyła się z niej krew – relacjonuje Małgorzata, jedna z mieszkanek wsi. Radek przeżył i śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego został przetransportowany do szpitala w Warszawie.

Świadkowie zaczęli szukać Tymona – drugiego z potrąconych nastolatków. Siła uderzenia samochodu była jednak tak mocna, że wyrzuciła 12-latka z chodnika. Świadkowie myśleli przez moment, że może chłopak jest w tak dużym szoku, że błąka się gdzieś po okolicy. – Zobaczyliśmy czerwone buty i rower. W panice zaczęliśmy biegać, szukać dziecka. Wszyscy zaczęli biegać po okolicznych polach – relacjonuje mieszkanka Borzęcina. Po jakimś czasie grupie ludzi udało się odnaleźć nastolatka. – W końcu okazało się, że przerzuciło go przez płot sąsiada. (…) Chłopak utknął przy drzewie. Było widać, że nie żyje – dodaje wstrząśnięta kobieta.

Borzęcin Duży. Ojciec kierowcy: To ogromna tragedia dla tych chłopców, dla ich rodzin

Samochód 26-latka miał zjechać z jezdni i uderzyć w dwóch nastolatków, którzy jechali rowerami po ścieżce. Kierowca miał wjechać w chłopaków podczas wyprzedzania innego auta. – Miał trzy promile, a stał tu z nami i rozmawiał, my nie odnieśliśmy wrażenia, że on jest pijany, póki się nie zbliżyliśmy i nie poczuliśmy od niego alkoholu, to znaczy, że on musiał pić już kilka dni – relacjonuje mieszkaniec.

Jak przekazano, mężczyzna twierdzi, że samochód, którym się poruszał, nie należał do niego. 26-latek miał być jedynie „poproszony o przejechanie z jednego miejsca w drugie” – dodaje mieszkaniec Borzęcina. Sd zadecydował o zastosowaniu aresztu wobec zatrzymanego kierowcy BMW. Według ustaleń RMF FM zarzut pomocnictwa może usłyszeć osoba, która miała pożyczyć samochód pijanemu mężczyźnie.

Tragiczny wypadek we wsi Borzęcin Duży skomentował dla Wirtualnej Polski ojciec 26-letniego kierowcy. – Niech mi pan uwierzy, sam jestem w szoku i nie jestem w stanie zrozumieć, co się stało – mówi Sławomir w rozmowie z portalem. Mężczyzna nie krył, że był zszokowany całą sytuacją. – To ogromna tragedia dla tych chłopców, dla ich rodzin. Mój młodszy syn jest z tej samej klasy, co oni – dodaje. Mężczyzna mówi, że jego syn tego samego dnia był w pracy. Wrócił na chwilę do domu i znowu wyszedł. Twierdzi, że nie wie, od kogo syn pożyczył samochód i dlaczego wsiadł pijany za kierownicę.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.