Posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Kierzek-Koperska wystosowała interpelację do ministrów infrastruktury i cyfryzacji, w której proponuje, by na stacjach paliw odbywała się weryfikacja uprawnień kierowców. Propozycja ta ma na celu ograniczenie liczby kierujących mimo mimo utraty uprawnień. – Ten sposób nie wyeliminuje wszystkich tych, którzy nie powinni kierować pojazdem, ale można znacznie poprawić sytuację – pisze posłanka w interpelacji, której treść przytacza „Rzeczpospolita”.

W ostatnim czasie mieliśmy serię tragicznych wypadków z udziałem kierowców mających sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Do najgłośniejszego doszło we wrześniu ubiegłego roku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, gdy volkswagen z dużą prędkością najechał na tył forda z czteroosobową rodziną w środku. Zginął 37-latek, a jego żona i dwójka dzieci odnieśli poważne obrażenia. Okazało się, że kierujący volkswagenem Łukasz Ż. miał w historii wystawionych aż pięć zakazów prowadzenia samochodu.

Zakup paliwa jak zakup alkoholu?

Proponowane rozwiązanie – jak wskazuje posłanka – może przypominać działania, których celem było ograniczenie spożywania alkoholu przez osoby nieletnie. Wprowadzono obowiązek dla sprzedawcy sprawdzania dowodu tożsamości, gdy ten ma wątpliwość, czy osoba kupująca alkohol jest pełnoletnia. – Podobne rozwiązanie można wprowadzić w przypadku kierowców. Sprzedawca na stacji paliw miałby obowiązek sprawdzić prawo jazdy. Nie mógłby sprzedać paliwa osobom z brakiem dokumentu – proponuje Kierzek-Koperska.

Docelowo stacje paliw miałyby zostać zobowiązane również do sprawdzania trzeźwości kierowców i wzywania policji. To oznacza, że tankujący musiałby nie tylko okazać prawo jazdy, ale też poddać się badaniu alkomatem.

Eksperci sceptyczni

Na razie nie wiadomo, jakie stanowisko w tej sprawie zajmą ministerstwa. Resort cyfryzacji nie odniósł się jeszcze do propozycji, a Ministerstwo Infrastruktury poprosiło o przedłużenie terminu na odpowiedź. Sceptyczny wobec pomysłu posłanki jest szef sejmowej Komisji Infrastruktury Mirosław Suchoń (Polska 2050). – Oczywiście, jeżeli projekt trafi pod obrady komisji, to zostanie rozpatrzony tak jak każdy inny, ale intuicyjnie sądzę, że osoby jeżdżące bez uprawnień łatwo ominęłyby przepisy o legitymowaniu. Uważam, że kary dla recydywistów powinny być odstraszające – mówi Suchoń.

Krytycznie do propozycji posłanki podchodzi również Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu BRD24.pl, specjalista od bezpieczeństwa w ruchu drogowym. – W Polsce nie trzeba mieć przy sobie fizycznego dokumentu prawa jazdy. Obowiązek taki został zniesiony pod koniec 2020 r. Już samo to sprawia, że pomysł jest karkołomny. Poza tym dlaczego paliwa nie mógłby kupić pasażer? – pyta ekspert.

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.