Te drapieżniki żyły jednak na wielu innych kontynentach, także w Afryce i Eurazji. Mieliśmy machajrodony o potężnych szablach także w Polsce. Można powiedzieć, że zwierzęta te odniosły spory sukces zanim wymarły. Opierał się on na rozbudowie wielkich kłów, które stały się groźną bronią pozwalającą na powalenie bardzo dużej zdobyczy.

Koty te zapewne rzadko polowały na mniejsze kopytne, ale za to potrafiły powalić wielkie ssaki wielkości słonia, mamuta, mastodonta, nosorożca, tura i żubra czy wielkiego, naziemnego leniwca. Drapieżnik zjadał wtedy zapewne głównie niektóre miękkie części ciała dużej ofiary, gdyż na więcej nie pozwalały mu owe zęby. Dzięki temu korzystał ekosystem, w tym liczne grono padlinożerców.

Tygrysy szablozębne miały ogromne kły

Kły zatem były podstawą sukcesu tygrysów szablozębnych. Wśród zwierząt, ba, nawet wśród ssaków znajdziemy przedstawicieli z dłuższymi zębami – chociażby niektóre walenie (weźmy narwala) czy hipopotama, ale 28 cm to już długość zęba tyranozaura. Aby ząb urósł do takich rozmiarów, wymagał specjalnego wsparcia ze strony organizmu. „The Anatomical Record” publikuje informacje na temat badań anatomicznych wykonanych na tych zębach przez paleontologów z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley w USA. Wynika z nich, że źródeł rozwoju i potęgi tych zębów musimy szukać tam, gdzie mało kto by się ich spodziewał – w dzieciństwie.

To wtedy wiele zwierząt, a także ludzie dysponują wstępną baterią zębów zwanymi mlecznymi. Mleczaki są oparte na dość słabych korzeniach, do tego stopnia, że wypadają bez trudu w określonym wieku. Nie trzeba ich nawet wyrywać, nierzadko wystarczy wykręcić. Ich miejsce zastępuje mocne, twarde i głęboko zakorzenione uzębienie stałe. Inaczej mówiąc, zęby mleczne są pierwsze, w końcu zostają wypchnięte i usunięte przez zęby stałe. W konsekwencji te dwa typy uzębienie są zamienne, nie występują równocześnie.

U tygrysów szablozębnych było zupełnie inaczej. Badania przeprowadzone na znaleziskach dawnych smilodonów z Ameryki Północnej wskazują na to, że te koty dysponowały jednocześnie uzębieniem stałym i mlecznym. Obie baterie rosły w jednym czasie i mleczne zęby bynajmniej nie wypadały, gdy pojawiły się nowe, twardsze. Brzmi to absurdalnie i niewytłumaczalnie, ale wytłumaczenie jest.

Machajrodony miały ogromne zęby PaleopodWikimedia

Zęby mleczne zostawały w szczękach szablozębnych kotów prawdopodobnie rekordowo długo, aż do 30-40 miesiąca, zatem przez nawet trzy lata. Przypomnijmy, mówimy o kotach, nie ludziach. Trzyletni smilodon był już w zasadzie dorosły, a jednak miał wciąż mleczaki. Wygląda na to, że stanowiły one rodzaj rusztowania. Jako podpora, pozwalały utrzymać się długim kłom stałym i nie wyłamać się podczas polowań, zwłaszcza w wypadku nauki łowieckiej u młodych osobników.

Czy znasz się na kotach. Sprawdźmy to! Oto koci quiz

Czy znasz się na kotach. Sprawdźmy to! Oto koci quiz

Doświadczenie tygrysów szablozębnych sprowadzało się zapewne do tego, by wybierać odpowiednie ofiary, atakować je z zaskoczenia w wybranym czasie i zadawać precyzyjne ciosy. Wbicie takiego kła w zbyt twarde miejsce np. kość albo zgrubiałą skórę ofiary mogło się skończyć dla łowcy fatalnie. Złamanie kła równało się często śmierci głodowej, gdyż kot nie mógł już polować. W przypadku młodych zwierząt takie błędy mogły występować często, stąd takie dodatkowe i długie wzmocnienie długich kłów przez mleczaki, Jack Tseng, paleontolog z Berkeley, jest zdania, że stanowiło to rodzaj polisy ubezpieczeniowej dla tygrysiej młodzieży, by mogła popełniać nawet kardynalne błędy zanim nauczy się dobrze i odpowiedzialnie polować.

Trzyletni kot szablozębny na pewno potrafił już to robić i wówczas mleczne zęby odpadały. Jego przerażająca broń pozostawała bez rusztowania.

Algorytm wyśledzi tygrysa. Brytyjscy naukowcy walczą z nielegalnym handlemAFP

INTERIA.PL

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.