Południowo-zachodnia Polska walczy z żywiołem. Mnóstwo miejscowości zostało zalanych w wyniku powodzi. Sporo zniszczeń jest m.in. w Stroniu Śląskim, Głuchołazach, Kłodzku, czy też Bystrzycy Kłodzkiej. Wielu mieszkańców straciło dorobek swojego życia. Fala powodziowa przemieszcza się dalej. Wszyscy obserwują z uwagą to, co dzieje się na Odrze, ale wysoki poziom wody jest także oczywiście w innych rzekach. Obecna sytuacja przypomina tą z 1997 roku, kiedy zalana była m.in. duża część Wrocławia, ale także takie miasta jak Opole czy Racibórz.

Zbiornik w Raciborzu uratuje sytuację?

I to właśnie w Raciborzu cztery lata temu została zakończona budowa zbiornika retencyjnego nazywanego kolosem. Może pomieścić 185 milionów metrów sześciennych wody i ma służyć do spłaszczenia fali powodziowej. Na razie jest wypełniony w około 80 procentach, ale istotne jest, że dzięki niemu najprawdopodobniej uda się uniknąć kolejnego zalania Raciborza. W mieście jednak o spokój daleko, co potwierdzają słowa Justyny Święty-Ersetic, naszej wybitnej lekkoatletki, mistrzyni olimpijskiej w sztafecie mieszanej z Tokio.

– Myślę, że nie do końca można być spokojnym. To jest jednak ogromny żywioł. Zauważyłam, będąc na mieście, że ludzie przeżywają to, co się dzieje i żyją w obawie przed tym, co przyniosą kolejne godziny i dni. Na całe szczęście powstał u nas wielki zbiornik retencyjny. Dzięki niemu nie powtórzyła się tragedia z 1997 roku – powiedziała Justyna Święty-Ersetic w rozmowie z Interią.

Można by rzec, że Racibórz dźwiga teraz ogromny ciężar. Widok tak dużej ilości wody nad miastem robi wrażenie, ale też jest ostatnią deską ratunku. Gdyby coś złego się z nim wydarzyło, to dojdzie do prawdziwej katastrofy. Na razie w Raciborzu przepływająca Odra podmywa tylko parki.

Apel Justyny Święty-Ersetic

Święty-Ersetic ocenia, że w przypadku Raciborza powinno być tylko lepiej, ale ostrzega wielu ludzi przed tym, aby nie wchodzić na wały przeciwpowodziowe. Uważa to za kompletnie nieodpowiedzialne zachowanie.

– Jest zakaz wstępu na wszystkie wały, ale wiem, że ludzie chodzą i robią zdjęcia. Uważam, że jest to bardzo nieodpowiedzialne, bo wystarczy chwila i może dojść do tragedii, ale niektórym najwyraźniej trudno to zrozumieć. Zalecam wszystkim dookoła, by nie zbliżali się do tamy, bo to nie jest miejsce i pora na to, by robić sobie zdjęcia z rzeką – zakończyła.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.